Wojna w Ukrainie: Polacy zrozumieli, że mają bardzo dużo 

Niezaprzeczalnie, ostatnie tygodnie sprawiły, że coraz częściej zaczęliśmy zadawać sobie pytanie: MIEĆ CZY BYĆ? Patrząc na kobiety z dziećmi, które stoją na granicy w jednej kurtce i z małą reklamówką, zrozumieliśmy, że mamy zdecydowanie więcej niż mogłoby się wydawać, a znaczna część tych rzeczy wcale nie jest nam potrzebna.

Reklama

Wielu z nas dzieli się tym, co ma z potrzebującymi, szuka ubrań w swoich szafach, wydaje oszczędności na pomoc uchodźcom, zaprasza do swoich mieszkań, udostępniając własny pokój czy łóżko. Nasze garderoby okazały się bardzo duże, nasze szafki na budy zdecydowanie większe niż myśleliśmy, a nasze mieszkania znacznie pojemniejsze.

W ekspresowym tempie zrozumieliśmy, że to, co mamy da się podzielić jeszcze na pół, i jeszcze na pół, niemalże aż do nieskończoności. Pojęliśmy wyraźnie, że używane ubrania, przedmioty, zabawki naszych dzieci czy meble w większości przypadków można wykorzystać ponownie, oddać komuś, kto potrzebuje ich bardziej.

- Wojna jest przeżyciem granicznym i przeorganizowuje wiele postaw oraz mobilizuje nas w stopniu wyjątkowym. Trzeba jednak powiedzieć, że efektywność pomocy, którą obserwujemy jest też wynikiem sprawczości wspólnotowej, działania razem, którego uczyliśmy się w kryzysie pandemii - wskazuje Katarzyna Konkel.

 - Myślę, że wspólnotowe doświadczenie goszczenia osób, które uciekły w jednej kurtce i jednej parze butów z okupowanego kraju, spowoduje zmianę priorytetów - z rzeczy na życie samo w sobie, trwałe relacje i budowanie wspólnoty w oparciu o wspólne wartości - wskazuje dalej socjolożka i wyjaśnia, jak te doświadczenia mogą zmienić rynek handlowy i strategie marketingowe marek.

Posłuchaj 1. odcinka nowego podcastu poświęconego rynkowi Z DRUGIEJ RĘKI.