Jak ubierają się polscy biznesmeni?

Jakub Rusak, Well.pl: Eleganckie wydarzenie takie jak Europejski Kongres Gospodarczy to chyba dobry moment, żeby przyjrzeć się z daleka modzie męskiej. Jak pan ocenia garderobę przedstawicieli i przedstawicielek polskiego biznesu?

Reklama

Tomasz Ciąpała, prezes zarządu i właściciel Lancerto oraz Próchnik 1948: Przyglądając się uczestniczkom i uczestnikom EKG dostrzegam, że polski biznes konsekwentnie stawia na elegancję. Taki kongres to obiektywnie wspaniała okazja, by założyć najlepszy garnitur czy koszulę. To jest czas i miejsce, kiedy można wyrazić siebie przez ubiór i jednocześnie zademonstrować szacunek do rangi wydarzenia, okoliczności i innych rozmówców.

Jednocześnie, motto marki Lancerto brzmi: „Życie to podróż na własnych zasadach” i my autentycznie zwracamy szczególną uwagę na tę drugą część. Na własne zasady. Dlatego, jeżeli indywidualnie ktoś dobrze czuje się z tym, że pojawia się na takim kongresie w jeansach, to my jako marka, nie mamy prawa tego oceniać. My staramy się pokazywać możliwości, edukować, inspirować, ale szanujemy indywidualność każdej osoby i jej czy jego indywidualną percepcję elegancji.

A gdyby miał pan wyjść poza EKG i opisać całą elegancką i luksusową modę w Polsce?

Patrząc bardzo szeroko, Polacy kupują wartościowo tyle odzieży, ile Austriacy, a tych drugich jest niecałe 9 mln. To jest oczywiście mocno skorelowane z etapem rozwoju naszej gospodarki, ale pokazuje, z jaką perspektywą mamy do czynienia. Kluczowa jest niska cena, a rynek zdominował segment fast fashion. Co ciekawe, w ostatnich latach urósł także rynek ultra fast fashion, który do Europy, poprzez platformy internetowe wprowadzili producenci z Azji.

Ja najbardziej znam segment premium, na którym działa marka Lancerto. W tym kontekście, widzimy, że mężczyźni w Polsce coraz chętniej sięgają po tego typu marki. Klienci tego segmentu kupują mniej sztuk ubrań niż klienci segmentów ekonomicznych. To jest dobre nie tylko dla planety, ale także stwarza szanse dla niektórych polskich marek.

Mężczyźni po chwilowej przerwie związanej z pandemią, znów zaczęli dbać o garderobę, mają coraz większą świadomość, że jest to istotna część ich wizerunku. Powiedziałbym więc, że mężczyźni w Polsce są w dobrym miejscu.

 

Jak w to, o czym pan mówi, wpisuje się marka Lancerto?

Jakiś czas temu prasa ogłosiła nas wiceliderem rynku. Zmierzyliśmy to i rzeczywiście tak jest – jesteśmy drudzy za grupą VRG. Przy czym trzeba złapać dodatkową perspektywę. My w 2008 roku byliśmy jeszcze tylko start-upem. A do tego mieliśmy wyjątkowo duże problemy na starcie, ponieważ w tym roku rozpoczął się światowy kryzys finansowy. Początki były naprawdę bardzo trudne i niewiele nam sprzyjało w pierwszych latach. W momencie, kiedy zaczynaliśmy działać, na rynku funkcjonowały już ustabilizowane, duże i powszechnie znane polskie i zagraniczne marki.

Prawdopodobnie, to co doprowadziło nas do miejsca, w którym dziś jesteśmy, to konsekwentna obsesja na punkcie obsługi klienta oraz dbałość o produkt.

Pracują z nami pasjonaci i wydaje się, że jak do tej pory właściwie rozumieliśmy potrzeby klientów. Często się zdarza, że projektanci wielu marek nie chodzą w rzeczach, które projektują. Nasza zasada jest taka, że jesteśmy aktywnymi użytkownikami projektowanych przez nas ubrań i robimy je trochę pod siebie. W związku z tym chcemy, żeby były bardzo dobrej jakości, długo służyły, dobrze się prasowały i prały. Wyspecjalizowaliśmy się w ostatnich kilku sezonach także w segmencie casual, oferując wysokiej jakości swetry, jeansy, spodnie chino czy wyjątkowo wygodną bieliznę męską.

Fałszowanie składu ubrań na metkach

Jakby pan w tym kontekście skomentował coraz częstsze praktyki na polskim rynku, gdzie firmy odzieżowe deklarują na metkach inny skład ubrań niż rzeczywisty?

Okazuje się, że proceder fałszowania tkanin, to jest pokłosie jeszcze lat 90., gdzie niektóre firmy, nie mogąc konkurować wydajnością z innymi, dzięki fałszowaniu tkanin osiągały dużo lepszą marżę i były w stanie funkcjonować. Nikt tego nie kontrolował, więc mnóstwo firm uczyniło z tego procederu świadomy model biznesowy i dosłownie zalało rynek takimi produktami. Zwłaszcza ten mniej profesjonalny rynek, w tradycyjnej dystrybucji, w niezależnych sklepach. Przez długie lata panował istny chaos.

Błędy ludzkie mogą się zdarzyć i będą się zdarzać. Ale jeżeli mówimy o sytuacji, w której jakaś firma świadomie opiera się na tym, że fałszuje tkaniny, to jest to niedopuszczalne.

W ostatnich dwóch latach, kontrolowane były prawdopodobnie wszystkie sieci z modą męską, a na pewno te, które obecne są w centrach handlowych. Także, nasza marka była poddana kontrolom kilkanaście razy. Jestem przekonany, że to było potrzebne i nawet rzetelne firmy, które działają zgodnie z prawem, zwracają jeszcze większą uwagę na aspekt prawidłowego oznaczania swoich produktów, aby eliminować błędy.

***

Tomasz Ciąpałazałożyciel i Prezes Zarządu spółki G8 S.A., specjalizującej się w projektowaniu i sprzedaży detalicznej ubrań, obuwia i akcesoriów pod dwiema markami własnymi: Lancerto oraz Próchnik 1948. Członek YPO Poland, Family Business Network Poland, współtwórca i członek zarządu Związku Polskich Pracodawców Handlu i Usług.

Członek wielu Rad Nadzorczych. Od 2015 roku aktywnie inwestuje. Jest wiodącym inwestorem m.in. w PhotoAiD S.A., Mazop Group S.A., MTM Europe oraz aniołem biznesu w takich projektach jak Ubrania do Oddania czy 3R Games.