UOKiK demaskuje „ekościemę”
Już w zeszłym roku słyszeliśmy o tym, że Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) postanowił przyjrzeć się bliżej influencerom i ich działaniom reklamowym w social mediach. Wiemy już, że nie wszyscy dostosowywali się do wytycznych, jakich owa działalność wymaga – kilkoro z nich musiało za to słono zapłacić.
Teraz przyszedł czas na kontrolę innego sektora: marek kosmetycznych i modowych, polskich gigantów reklamujących się jako świadomi, ekologiczni i przychylni działaniom chroniącym środowisko.
Jak przyznają przedstawiciele UOKiK, ich kontrola nie jest przypadkowa, ponieważ coraz więcej firm zaczyna praktykować politykę greenwashingu, znaną potocznie jako „ekościemę”. A co konkretnie zamierza sprawdzić i kto być może powinien przygotować budżet na kosztowne konsekwencje?
Polecamy
Polecamy
Znane marki kosmetyczne i modowe pod lupą UOKiK
Jak informuje portal „Fashion Biznes”, aktualnie UOKiK sprawdza m.in. takie marki jak: Bielenda Kosmetyki Naturalne, H&M, KappAhl Polska, Allegro, Dr Irena Eris, L’Oreal Polska, H&M, LPP oraz Zara Polska.
UOKiK zaznacza, że ich celem jest weryfikacja działań marketingowych związanych z ochroną środowiska, czynnikami społecznymi oraz ładem korporacyjnym. Jak zaznaczają przedstawiciele, twierdzenia dotyczące powyższych kwestii muszą być przejrzyste i konkretne - nie mogą zawierać niejednoznacznych stwierdzeń.
- Weryfikujemy posługiwanie się przez przedsiębiorców różnymi sformułowaniami dotyczącymi szeroko pojmowanej ekologiczności – od nazwy produktu, posiadanych certyfikatów po informacje dotyczące jego produkcji – tłumaczą przedstawiciele UOKiK cytowani przez portal „Money”.
A co w przypadku, gdy dana marka nie spełni wszystkich kryteriów? Kary mogą wynosić nawet do 10 proc. przychodów.