Morgan Stanley ostrzega: używane Rolexy to ryzykowna inwestycja

Boom na Rolexy wciąż nie słabnie, a szwajcarska marka od ponad roku ma poważne problemy z nadążeniem z realizacją wszystkich zamówień. M.in. właśnie dlatego producent zdecydował się zainwestować miliard dolarów w budowę nowej fabryki czasomierzy.

Reklama

Powyższa sytuacja dotyczy jednak wyłącznie rynku pierwotnego. Jak bowiem przekonują doradcy finansowi z Morgan Stanley, na rynku wtórnym sytuacja jest znacznie gorsza, a podaż najbardziej pożądanych czasomierzy wielokrotnie przewyższa popyt.

„Zauważyliśmy znaczny wzrost dostępności zegarków na rynku wtórnym w wyniku licznych wyprzedaży zapasów przez detalicznych sprzedawców zegarków używanych i inwestorów indywidualnych”, czytamy w notatce Morgan Stanley wystosowanej do inwestorów.

Jak inwestować w Rolexy? Kupuj, co ci się podoba!

Analitycy Morgan Stanley w swoim raporcie powołują się przede wszystkim na dane z platform handlujących używanymi zegarkami takich jak WatchBox, Chrono24 czy eBay.

Tymczasem w rzeczywistości w serwisach tych ceny czasomierzy są najczęściej zawyżone. Ma to związek z faktem, że sprzedawcy wychodzą z założenia, że im wyższa cena, tym lepiej i korzystniej dla ich własnych interesów.

W rzeczywistości jednak wielu nabywców nie jest skłonnych do płacenia sugerowanych cen, w związku z czym realna wartość Rolexów z drugiej ręki maleje.

Adrian Hailwood, szef serwisu WatchCollecting.com, zauważa ponadto, że reklamowana cena nie ma żadnego znaczenia bez zawarcia konkretnej transakcji. W ostatecznym rozrachunku ceny i tak wyznacza zapotrzebowanie na rynku. W tym kontekście ma więc jedną radę dla osób rozważających kupno Rolexa:

– Ceny i dostępność będą zawsze się zmieniać, a jedynym sposobem na zabezpieczenie i siebie, i swojej inwestycji, jest kupowanie tego, co naprawdę nam się podoba, w cenie, którą jesteśmy w stanie uzasadnić sami przed sobą – przekonuje Hailwood na łamach serwisu WatchPro.com.

Wtedy nawet jeśli wartość danego zegarka wzrośnie lub spadnie, nie będziemy się tym przejmować, ponieważ nie to było głównym powodem zakupu – podsumowuje.