Jak wygląda aktualna sytuacja kobiet w biznesie?
Jakub Rusak, Well.pl: Podczas tegorocznego Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach prowadziłaś m.in. panel pt. „Kobiety w biznesie”. Jak oceniasz aktualną sytuację Polski w tym zakresie?
Joanna Burnos, założycielka LEADERIS Institute: Myślę, że w obszarze budowania obecności kobiet w biznesie i kobiecego przywództwa w Polsce jest jeszcze bardzo dużo do zrobienia. Wynika to z obiektywnych danych np. niskiego odsetka kobiet w zarządach spółek. Dziś jednak wiemy, że to się będzie musiało zmienić do końca czerwca 2026 roku. Do tego czasu należy zaimplementować unijną dyrektywę, która mówi o tym, że odsetek płci niedoreprezentowanej na stanowiskach dyrektorów niewykonawczych musi stanowić przynajmniej 40 proc. I to jest gigantyczne wyzwanie dla polskiego biznesu.
Jak dużo brakuje nam do osiągnięcia tego celu?
W tej chwili ten odsetek wynosi kilkanaście procent, więc przed nami jeszcze bardzo dużo pracy. Na szczęście temat coraz częściej przebija się do opinii publicznej. Widzę też, że rośnie świadomość społeczna i obserwuję coraz większe zainteresowanie tymi kwestiami wśród osób, które zarządzają przedsiębiorstwami. I dobrze, bo nie ma już od tego odwrotu, to jest konkretny wymóg obwarowany konkretnymi restrykcjami, ale też sensowny kierunek rozwoju.
Polecamy
Kobiety w biznesie - bez różnorodności nie ma postępu
Dlaczego?
Bez różnorodności w miejscach pracy nie da się osiągnąć bardziej zrównoważonego rozwoju, postępu oraz większego dobrobytu. W długoterminowej perspektywie większa różnorodność oznacza też wyższy standard życia i lepsze wyniki finansowe przedsiębiorstw. I nie jest to ani nowa wiedza, ani tajemnica. O tym mówią dane z raportów chociażby McKinsey czy Światowego Forum Ekonomicznego.
Jak dużą rolę w szerzeniu świadomości konieczności zmian odgrywają wydarzenia takie jak EKG?
Niezwykle cenne jest to, że kobiet na takich wydarzeniach jest z roku na rok coraz więcej – zarówno w przestrzeni publicznej, jak i biznesowej. Tylko podczas tegorocznego EKG było kilka paneli, na których kwestie kobiecego przywództwa i różnorodności były szeroko omawiane. Zaobserwowałam także większe zainteresowanie uczestnictwem w takich wydarzeniach wśród kobiet, co również jest niezwykle krzepiące, ponieważ pokazuje, że otwieramy się jako społeczeństwo.
Niesamowitą wartością takich eventów jest też okazja do networkingu. Czasem wystarczy usłyszeć jedno zdanie, które okazuje się tak inspirujące, że ma wpływ na naszą dalszą ścieżkę zawodową. A to jest to, czego liderki i liderzy dziś bardzo potrzebują – wzajemnej inspiracji, motywacji do działania i dzielenia się swoimi najlepszymi praktykami.
Polecamy
Jak mężczyźni mogą wspomóc kobiety w ich walce o równość?
Co w tym kontekście mogą zrobić mężczyźni, by jeszcze bardziej otworzyć się na te zmiany?
Przede wszystkim zapraszać kobiety do dyskusji, dawać im głos, pytać je o opinię, stwarzać warunki do tego, by mogły autonomicznie podejmować decyzje. Włączać je do wewnętrznych procesów firm. Bardzo często jest przecież tak, że za warstwę merytoryczną w spółkach odpowiadają kobiety, ale już procesy decyzyjne, implementację tych procesów i przecinanie wstęg pozostawia się mężczyznom. Nie tak to powinno działać.
To, że zapewnimy kobietom większe pole do działania, nie odbierze tego pola mężczyznom. Raczej pokaże, że dana organizacja jest bardziej otwarta, nastawiona na budowanie różnorodności i rozwój. Tylko współdziałając i budując różnorodne zespoły, przyczyniamy się do rozwoju naszych organizacji. Nie ma tu żadnych zagrożeń. Bariery istnieją tylko w naszych głowach.
Jak je zlikwidować?
Dobrą praktyką jest np. pokazywanie kobietom różnych możliwości awansu wewnątrz organizacji i zachęcanie do ich podjęcia. Często jest tak, że kobiety same z siebie nie aplikują na wyższe stanowiska, ponieważ czują się niepewne. Przeraża je na przykład konieczność wzięcia większej odpowiedzialności, albo nie są przekonane, czy poradzą sobie czasowo. Doba ma tylko 24 godziny, a wszystkie pełnimy przecież jeszcze inne role życiowe np. matek czy opiekunek nad tak zwanymi osobami zależnymi.
Jest cały szereg tego typu wyzwań, ale myślę, że każda odpowiedzialna firma, która chce się rozwijać, postawi w końcu na kobiety. Bo zmiany te mają szansę się zadziać właśnie przez to, że pojawią się odważne organizacje, które wytyczą kluczowe kierunki rozwoju dla innych.
Polecamy
Feminatywy - dlaczego powinniśmy przestać się na nie obrażać
Czy jedną z dobrych praktyk może być też używanie feminatywów w komunikacji?
Zdecydowanie tak. Feminatywy są bardzo ważne, ponieważ język, jakim się posługujemy, opisuje świat. Chodzi tu przede wszystkim o wysyłanie sygnału do kobiet o dostępności danych stanowisk. Pamiętam, że w szkole podstawowej moja polonistka twierdziła, że nie tworzymy żeńskich form od tzw. zawodów prestiżowych. Nie mówimy np. „adwokatka”, „architektka”. Ale jaki to wysyła komunikat do kobiet i dziewcząt? Że takie zawody są dla nich niedostępne. A w budowaniu równości nie o to przecież chodzi.
A co jeśli takie bariery językowe są bardzo głęboko zakorzenione w głowach samych kobiet?
Rzeczywiście, wiele kobiet uważa, że feminizacja nazwy zawodu odbiera im eksperckość, a samemu zawodowi – prestiż. Tyle że bycie "założycielką organizacji", "członkinią zarządu", "wykładowczynią akademicką" naprawdę nikomu nie umniejsza. Tu znów wracamy do problemu z pewnością siebie kobiet w przestrzeni publicznej, którą sukcesywnie musimy budować jako społeczeństwo.
Pozytywne przykłady płyną jednak coraz częściej z mediów. Dziś w wywiadach normalnością stało się używanie słów takich jak „polityczka”, „premierka”, „prezydentka”, które kilka lat temu były nie do pomyślenia. I to są bardzo pozytywne sygnały, ale wciąż jest do zrobienia bardzo, bardzo dużo.
***
Joanna Burnos – przedsiębiorczyni, specjalistka w zakresie przywództwa, różnorodności i inkluzywności. Założycielka i trenerka LEADERIS Institute. Wykładowczyni akademicka Akademii Finansów i Biznesu Vistula. Inicjatorka i twórczyni programu MBA Women in Leadership.
Absolwentka Akademii Leona Koźmińskiego, Europejskiej Akademii Dyplomacji oraz European Women’s Academy w Brukseli. Stypendystka Solvay Brussels School of Economics and Management przy Wolnym Uniwersytecie w Brukseli. Członkini Towarzystwa Ekonomistów Polskich, Rady Doradczej The Alliance of Her oraz Women in International Security.