Artur Kozieja - Narty zimą, windsurfing latem

Katarzyna Lisowska: Czym się Pan pasjonował za dzieciaka?

Reklama

Artur Kozieja: Zdecydowanie sportem. W wieku 10 lat moi rodzice przenieśli naszą rodzinę w Karkonosze. Od razu postanowiłem dorównać tamtejszym dzieciom w zakresie narciarstwa. Oni wszyscy już świetnie jeździli na nartach. Nie chciałem być gorszy. Podszedłem do tego zadania bardzo poważnie. Zapisałem się do Klubu Sportowego Śnieżka Karpacz i… ciężka praca przyniosła efekty. Na koniec podstawówki, na mistrzostwach szkoły zająłem trzecie miejsce. Przez parę lat usiłowałem dorównać równolatkom, którzy narciarstwo mieli we krwi i w końcu mi się udało.

Jaką Pan lekcję wyciągnął z tej pasji? Jakie profity niesie to wczesne doświadczenie sportu?

Nauczyło mnie to wytrwałości w dążeniu do celu oraz tego, że nic nie przychodzi łatwo, trzeba ciężko pracować. Te dwa elementy były bardzo ważne w moim życiu, zarówno jeśli chodzi o edukację, jak i pracę.

Wywodzi się Pan z rodziny hotelarzy. Czy w związku z częstym przebywaniem w kurortach spodobały się Panu inne sezonowe dyscypliny sportowe?

Faktycznie, letnim zastępstwem narciarstwa okazał się windsurfing. Miałem jedną z pierwszych w tamtych czasach deskę windsurfingową. Nie osiągnąłem żadnego olimpijskiego poziomu, aczkolwiek na pewno czerpałem wielką radość z tego zastępstwa nart w lecie.

Artur Kozieja: "Hotelarstwem jestem obciążony genetycznie" 

Hotelarstwo przyszło do Pana po dość długim czasie działania w innej branży. Była to bardzo świadoma decyzja. Na ten moment to, czym się Pan zajmuje, może Pan nazwać pasją?

Na pewno przerodziło się to w pasję, aczkolwiek jestem hotelarstwem obciążony genetycznie (śmiech). Pierwszy hotel moich rodziców został otwarty w Karkonoszach w 1983 r. Miałem wtedy nieco ponad 10 lat. Mogę powiedzieć, że wychowałem się w hotelu. Ciężko było od problemów i sukcesów rodziców hotelarzy uciec.

Moje studia pokierowały mnie zagranicę. Przez blisko 20 lat mieszkałem w Londynie, gdzie zajmowałem się bankowością inwestycyjną. Nie zapomniałem jednak o hotelarstwie, gdyż kolejne projekty mojego taty były realizowane z moim udziałem kapitałowym i intelektualnym. Ten element nigdy nie uciekł z mojego pola widzenia.

Wiedziałem, że prędzej czy później będę chciał rozwijać tę działalność. Zwłaszcza, że w Polsce na tamten moment hotelarstwo zaczęło zmierzać w bardzo ciekawym kierunku. Chciałem być częścią tego rozwoju, stąd też ta decyzja.

 

Gdy praca to pasja - jak płynie czas?

Bardzo szybko. Właściwie nie wiem, kiedy mijają mi dni i tygodnie. Pracuję bardzo intensywnie, równolegle prowadzę kilka projektów. Staram się tworzyć rzeczy, które cieszą i są piękne. Estetyka gór jest dla mnie bardzo ważna, staramy się ją wyeksponować poprzez architekturę naszych hoteli.

Czy w ostatnim czasie zatracił się Pan w jakiejś nowej pasji?

Obecnie jestem bardzo mocno skoncentrowany na nowych projektach. Ostatnie lata nie były łatwe dla całej branży, pracuję bardzo intensywnie.

Czyli książki odłożył Pan na bok.

Niestety.

Kto jest dla Pana największą inspiracją, kto Pana ukształtował?

Moi rodzice. Pochodzę z rodziny polskich entrepreneur’ów, którzy za czasów tzw. komuny próbowali sobie radzić w niełatwej sytuacji. Z sukcesem. Wymagało to od nich totalnego poświęcenia. To, jaki jestem, zawdzięczam im. Etos pracy, wartości – moi rodzice przekazali mi to, co najcenniejsze.

Nowy cykl PASJE na Well.pl: 

Co robi po godzinach człowiek sukcesu? Jak regeneruje siły, oczyszcza umysł, rozwija się pozazawodowo biznesmen, artysta, sportowiec, naukowiec, gwiazdor? Jakiej PASJI poświęca się prywatnie i w jaki sposób PASJA wpływa również na wszystkie inne sfery jego życia? By poznać odpowiedzi na te pytania, stworzyliśmy cykl PASJE. To tu na łamach Well.pl będziemy rozmawiać z ludźmi znanymi z pierwszych stron gazet, wielkich biznesów i wielu sukcesów, by poznać to, co naprawdę ich kręci, napędza do działania, ratuje w chwilach wielu wyzwań i trudności.  Chcemy poznać ich największe PASJE, inspirujące ZAJAWKI i najciekawsze HOBBY - rzeczy, którym poświęcają czas, energie i niejednokrotnie duże pieniądze, a od których nie oczekują wiele – tylko (i aż!) osobistego rozwoju!