Aleksandra Nagel – Well.pl: Czy umiejętności związane z żeglowaniem pomagają w prowadzeniu biznesu?

Reklama

Anna Rulkiewicz – Prezeska Grupy LUX MED: Na pewno. Zarówno w prowadzeniu łodzi, jak i firmy są wyzwania, a załoga musi być zdyscyplinowana. Myślę sobie też, że jeśli ktoś prowadzi łódź, to musi mieć cechy typowego kapitana, a to się w biznesie bardzo przydaje. Szef jak kapitan musi zarządzać ekipą, wydawać jasne komunikaty, tworzyć pewien rodzaj pozytywnego posłuszeństwa. Kapitan przewodzi – daje sygnał, pokazuje kierunek, a zespół podejmuje działania. Jednak to współpraca, pełne zaufanie do siebie nawzajem, jest najważniejsza. Poza tym, żeglowanie to walka z żywiołem. Wypływając na wodę zawsze podejmujesz pewne ryzyko. Zupełnie jak w biznesie.

Najtrudniejszy moment, jeśli chodzi o żeglarstwo?

Pierwszy morski rejs, tygodniowe żeglowanie między wyspami na Morzu Egejskim. Rozbiliśmy się i choć nikomu nic się nie stało, ten stres mocno utkwił mi w pamięci. Wtedy zrozumiałam, jak ważna jest dyscyplina i strategiczne myślenie na jachcie, przewidywanie pewnych zdarzeń. Na wodzie trzeba dobrze oszacować każde ryzyko.

Wiele osób wynajmuje teraz łodzie i w ten sposób zwiedza świat, ale niewiele z nich zdaje sobie sprawę z ryzyka, które podejmuje. Za sterami jest kapitan, jest profesjonalna załoga, a oni są tylko pasażerami, a woda to przecież żywioł. Wydaje się, że na wodach na przykład w takiej Chorwacji nic strasznego nie może się wydarzyć. Jest mnóstwo wysp. Morze jest spokojne, a w rzeczywistości bywa różnie.

Niedawno popłynęliśmy ze znajomymi w rejs właśnie po Chorwacji. Niestety zaskoczyły nas mocno fale, a osoby, które po raz pierwszy żeglowały, bardzo źle to przeszły. Myślałam, że niektórych będę musiała reanimować. Dla nas była to sytuacja zupełnie normalna, ale nie dla nich. Woda to żywioł.

Nocuje Pani na łajbie czy woli Pani ekskluzywny hotel przy marinie?

Lubię jak buja, więc zwykle śpię na łajbie (śmiech). Na tym w końcu polega żeglarstwo, że śpimy na łodzi, budzimy się w piżamach lub dresach, zarzucamy ręcznik na ramię i idziemy pod prysznic, tam, gdzie zwykle chodzą żeglarze. Lubimy ten brak ekskluzywności. Cały urok żeglarstwa właśnie na tym polega.

Anna Rulkiewicz - Prezeska Grupy LUX MED - o miłości do żagli / archiwum prywatne Anna Rulkiewicz - Prezeska Grupy LUX MED - o miłości do żagli / archiwum prywatne

 

Ciężko mieszkać na Mazowszu, gdzie nie ma dużych akwenów, gdy kocha się żeglarstwo?

Dziś to już nie problem. Specjalnie przeprowadziłam się do centrum Warszawy, by łatwiej było mi dojechać do ukochanej Iławy, w której się urodziłam. Mam 5 minut do dworca kolejowego. Rano wsiadam w pociąg i po niespełna 2 godzinach jestem na miejscu. Mamy tam Jeziorak, gdzie stoi nasza łódka. Nawet nazwę ma rodzinną - „Razem pod wiatr”. Pływam cały dzień z synami. Potem znów wsiadam w pociąg i po 20-tej jestem w stolicy. 

Synowie złapali żeglarskiego bakcyla?

Mam wrażenie, że pokochali to jeszcze bardziej niż ja. To dzisiaj jest już pasja rodzinna.

Jest takie miejsce, do którego pani jeszcze nie dopłynęła?

Nie marzę o dalekich rejsach, choć nie raz na takich byłam. Dla mnie ważne jest, by po prostu pływać, a jezioro w Iławie daje nam taką możliwość, by robić to naprawdę często. Co to za pasja, gdy robisz coś tylko raz na jakiś czas albo raz w roku? My natomiast możemy pływać bez przerwy – każdy weekend, każdą wolną chwilę, spędzamy na wodzie, od maja do września.

Lubimy polskie klimaty. Chętnie pływamy też po Bałtyku, a jak mówią starzy wyjadacze, kto pływa po Bałtyku, wszędzie sobie poradzi. Na przykład, mając patent chorwacki, gdzie się pływa między wyspami, kilkanaście mil od brzegu, nie możesz pływać po Bałtyku.

Wspomina Pani, że żeglownie stało się niezwykle modne. Jak z Pani perspektywy zmieniły się jeziora Warmii i Mazur pod wpływem tego nowego pokolenia pasjonatów sportów wodnych?

Wielu starszych żeglarzy mówi, że ci dzisiejsi to zupełnie inna liga, że kultura żeglarska jest zupełnie inna, gorsza, niż kiedyś. Może to dlatego, że jest łatwiejszy dostęp do łodzi, do zdobywania patentów.

Żeglarze na przykład nie przepadają za pasjonatami motorówek, a tych jest coraz więcej. Patent motorowy można zrobić w dwa dni. Z drugiej strony ja uważam, że nie można zakazywać im pływania po jeziorze, jakoś musimy się tą wodą podzielić. Wyznaczać pewne rejony, w których mogą pływać. W ten sposób szanujemy nie tylko żeglarzy, ale też przyrodę, bo pamiętajmy, że na polskich akwenach jest wiele miejsc chronionych, są lęgowiska ptaków, jest Natura 2000.

Zauważyłam też, że zmieniło się podejście do alkoholu. Na mojej łódce nie ma procentów, nawet wina ani piwa, żadnego alkoholu. Kiedyś żeglarze ze względów bezpieczeństwa mocno tej zasady przestrzegali. Dziś nie jest to już tak oczywiste.

To w takim razie, skąd się wziął obraz żeglarza, który wypija na śniadanie beczkę rumu? (śmiech)

Ja nie mam nic przeciwko napojom wyskokowym, ale wieczorem, jak już schodzimy z łajby na stały ląd. Wtedy proszę bardzo, może być alkohol, kobiety i śpiew. (śmiech)

Anna Rulkiewicz - Prezeska Grupy LUX MED - o miłości do żagli / archiwum prywatne Anna Rulkiewicz - Prezeska Grupy LUX MED - o miłości do żagli / archiwum prywatne

 

Co Pani daje to pływanie?

Żeglarstwo sprawia, że odcinam się od trudów codzienności, a to pozwala mi zachować pewną życiową równowagę. Staram się mieć chociaż jeden dzień w tygodniu, gdy wsiadam na łódkę i pływam kilka godzin. Woda wyciąga stres, a przy żeglowaniu musisz też mocno skupić się na tym, co jest tu i teraz. Pływając łódką, nie da się jednocześnie pisać sms-ów czy odpowiadać na maile. Musisz się skupić i to sprawia, że nabierasz dystansu. Gdybym nie żeglowała, moje życie byłoby naprawdę smutne.

Największy żeglarski sukces, z którego jest Pani naprawdę dumna?

Najbardziej jestem dumna z tego, że udało mi się zarazić tą pasją rodzinę. Normalnie, gdybym chciała popływać, musiałabym skompletować załogę, kombinować z ekipą, a tak dzielę tę pasję z najbliższymi. Jesteśmy w tym razem i to jest najważniejsze. Nawet czapeczki i bluzy sobie uszyliśmy. To jest nasza pasja, frajda, zabawa.

Jestem też dumna z tego, że udaje mi się rozwijać moją pasję, a przyznaję, były takie momenty w życiu, gdy mówiłam: „nie mam na to czasu”. Wtedy łatwo się zagubić. Dziś świadomie znajduję czas na pasję, pielęgnuję ją, a to pozwala mi zachować odpowiedni balans.

No i jestem szczęśliwa z tych synów – żeglarzy. Jeden tak się wkręcił, że zaczyna studia na kierunku: „Budowa i projektowanie jachtów”.

 

ANNA RULKIEWICZ

Anna Rulkiewicz / LUX MED Anna Rulkiewicz / LUX MED

Prezeska Grupy LUX MED, wiceprezydentka Konfederacji Lewiatan i prezeska związku Pracodawcy dla Zdrowia. Jest również wiceprzewodniczącą Rady Polskiego Komitetu Olimpijskiego, pełni funkcję członka Rady Nadzorczej Banku Handlowego SA (Citi Handlowy) i członka Rady Programowej studiów MBA prowadzonych przez Szkołę Główną Handlową i Warszawski Uniwersytet Medyczny. Uczestniczy w pracach zespołu problemowego ds. usług publicznych powołanego w ramach Rady Dialogu Społecznego. Jest też członkiem Rady Ekspertów przy Rzeczniku Praw Pacjenta.

Absolwentka Stanford Executive Program na Stanford University Graduate School of Business i Executive Program na Singularity University w Santa Clara w Kalifornii. Jest także absolwentką Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu i Uniwersytetu w Hamburgu, studiów podyplomowych w Polsko-Francuskim Instytucie Ubezpieczeń przy Instytucie Francuskim.