Iga Świątek - to był jej rok!
- I to wszystko będzie moje? - pyta Iga Świątek w filmiku, który opublikowała na swoich social mediach. Właściwie to wszystko jest już jej: pierwsze miejsce w rankingu WTA, zwycięstwo w 37. meczach z rzędu, puchar Roland Garros i US Open – tenisistka postanowiła podsumować tegoroczne sukcesy za pomocą mini produkcji, w której wcieliła się w rolę… Simby z „Króla Lwa"!
- Niesamowity sezon już za mną i… mam dla Was niespodziankę z tej okazji. Wygrałam tyle turniejów, osiągnęłam 37. zwycięstw z rzędu, zostałam mistrzynią wielkoszlemową, ponownie w Paryżu i pierwszy raz w US Open. No i last but not least - od kwietnia jestem numerem jeden WTA, kończąc rok na tej pozycji. To naprawdę szalone. Ucieszmy się tym w typowy dla mnie sposób - z humorem i przymrużeniem oka. Obejrzyjcie ten filmik i odpowiedzcie na bardzo ważne pytanie: to kiedy pora na to, żeby rządzić też na trawie? - napisała na swoim koncie na Instagramie Iga Świątek.
I musimy przyznać, że jeśli Iga Świątek się za coś bierze, robi to z przytupem!
Podsumowanie roku, które opublikowała w swoich social mediach to w rzeczywistości uroczy filmik - "Queen of Tenis"- nawiązujący do kultowej sceny z „Króla Lwa" i stworzony dzięki wizji słynnego aktora Wiktora Zborowskiego.
Wiktor Zborowski i Iga Świątek w filmie „Queen of Tenis”
Zachód słońca przebijający się przez warszawskie wieżowce, pędzące samochody i gładkie tafle Wisły – nietrudno zauważyć, że kadry wprowadzone w filmie „Queen of Tenis” nawiązują do malowanych kadrów safari, które uszlachetniały „Króla Lwa”.
- Spójrz Iga, cała ta ziemia opromieniona słońcem to królestwo tenisa. Czas panowania każdego numeru jeden jest jak słońce. Wschodzi i zachodzi. Kiedyś, Iga, słońce panowania obecnego numer jeden zajdzie, a wzejdzie dla ciebie, jako nowej królowej tenisa na świecie – mówi w filmie Wiktor Zborowski.
To urocze nawiązanie do niespodziewanej i wyjątkowej sławy tenisistki, która z przymrużeniem oka zadaje pytanie, czy to wszystko będzie kiedyś jej?
- Wszyściutko – odpowiada Wiktor Zborowski.
Wszyściutko oczywiście, oprócz trawy – jak słyszmy – bo trawa należy do Antylop. W ten sposób aktor żartobliwie nawiązuje do kortów trawiastych na Wimbledonie.
Swoją drogą warto zaznaczyć, że to niesamowite przedsięwzięcie jest w dużej mierze zasługą Wiktora Zborowskiego, który nie tylko odegrał w filmie umowną rolę Mufasy, ale spisał się także w roli scenarzysty i reżysera.
Całość wydaje się tym bardziej niesamowita, że aktor udzielał głosu oryginalnemu Mufasie w polskiej wersji „Króla Lwa”.
Cóż możemy powiedzieć… Jesteśmy zachwyceni tą produkcją! I oczywiście mamy nadzieję, że nasza Królowa Tenisa będzie panować jeszcze przez wiele lat.