LVMH – największa firma z branży luksusowej świata

Louis Vuitton Moët Hennessy (LVMH) to największy na świecie konglomerat marek z segmentów luksusowych i premium. W skład całej grupy wchodzi ponad 70 brandów z kategorii alkoholi (Hennesey, Moët et Chandon, Dom Perignon, Krug), mody (Louis Vuitton, Dior, Fendi, Givenchy, Loro Piana, Off-White), perfum (Sephora, Fenty Beauty by Rihanna, Guerlain) oraz biżuterii i zegarków (Tiffany & Co, Bulgari, Zenith).

Reklama

Łączna wartość całej grupy LVMH aktualnie wynosi 374,4 mld dolarów, co plasuje ją na 17. miejscu w gronie największych firm świata pod względem kapitalizacji. Jej przychód do października 2022 r. osiągnął z kolei wysokość ponad 56 mld dolarów.

Architektem tego nieprawdopodobnego sukcesu jest zaś w głównej mierze jeden człowiek – Bernard Arnault, 73-letni francuski biznesmen i przedsiębiorca, obecnie jeden z trzech najbogatszych ludzi świata.

To właśnie jego odwaga i śmiała wizja dały początek całej grupie LVMH, z kolei jego bezwzględność i brak skrupułów wywindowały spółkę na sam szczyt. Jak konkretnie do tego doszło?

Bernard Arnault - „terminator” i geniusz

Bernard Arnault urodził się w 1949 r. we francuskim mieście Roubaix i jak na dyrektora generalnego firmy z branży modowej miał dość nietypowy start w biznesie. Zaczynał bowiem jako inżynier i deweloper, a późniejszy szef rodzinnej firmy przemysłowej. Jego ambicje zawsze wykraczały jednak ponad to.

W 1984 r. za pośrednictwem serii odważnych ruchów biznesowych przejął konglomerat Boussac Saint-Frères, do którego należała m.in. marka Christian Diorulubiony dom mody matki Arnaulta, który biznesmen pragnął pozyskać od samego początku swojej działalności biznesowej. Ta transakcja dała mu wejście nie tylko do branży luksusowej, ale też możliwość realizacji jego prawdziwej wizji – stworzenia całej grupy luksusowych marek.

By to osiągnąć Arnault potrzebował jednak pieniędzy i jeszcze większych firm. Te pierwsze udało mu się zorganizować dość szybko. Na przestrzeni dwóch lat od przejęcia Boussac Saint-Frères biznesmen zwolnił ponad 9 tys. pracowników firmy i wyprzedał wszystkie marki wchodzące w skład portfolio spółki z wyjątkiem Diora i sieci luksusowych butików Le Bon Marché.

W ten sposób Bernard Arnault nie tylko uratował upadającą firmę i zyskał stały strumień przychodów (około 112 mln dolarów w 1987 r.), ale też swój pierwszy przydomek – „terminator”. To była jednak dopiero połowa drogi do osiągnięcia jego ostatecznego celu. To, co nastąpiło niedługo później, ostatecznie przyczyniło się do stworzenia wizerunku Arnaulta jako bezwzględnego despoty i przyniosło mu złą sławę w całej Europie.

Bernard Arnault – wizjoner czy „wilk w kaszmirze”?

W celu realizacji planu uformowania grupy luksusowych marek, Arnault zaangażował się w połowie lat 80. w rozmowy z Alainem Chevalierem, dyrektorem Moët Hennessy, oraz Henrym Racamierem, prezydentem Louis Vuitton. Dzięki zdolnościom negocjacyjnym i wysiłkom Bernarda Arnaulta w 1987 r. doszło do fuzji obu firm, a już zaledwie dwa lata później francuski biznesmen stał się największym udziałowcem spółki.

Zakup pakietu kontrolnego w wysokości prawie 50 proc. pozwolił mu z kolei natychmiast pozbyć się Chevaliera i Racamiera i zostać jedynym przewodniczącym i dyrektorem wykonawczym zarządu spółki LVMH.

Ta batalia o władzę została później nazwana przez „The New York Times” „jedną z najbrutalniejszych bitew w historii francuskiej mody”, a ruch Arnaulta – jednym z najbezwzględniejszych. I przy okazji niezwykle skutecznym, ponieważ biznesmen nie tylko wyszedł zwycięsko z tej modowej „Gry o tron”, ale też utrzymał się na swoim stanowisku do dziś.

Bernard Arnault - droga na szczyt LVMH

W ciągu pierwszej dekady od przejęcia LVMH przez Arnaulta do portfela inwestycyjnego grupy dołączone zostały największe i najbardziej dochodowe marki z branży luksusowej. Tylko w latach 90. grupa przejęła brandy takie jak Céline, Berluti, Kenzo, Loewe, Marc Jacobs, Sephora, a później także Fendi czy DKNY. W tym okresie sprzedaż i zyski całej grupy wzrosły piętnastokrotnie!

Po dwóch dekadach Arnaulta w fotelu CEO, grupa LVMH dysponowała już pięcioma z dziesięciu najbardziej wartościowych marek luksusowych świata w 2011 r., z czego liderem tej kategorii był Louis Vuitton. Co więcej, LV wyprzedzał konkurencję o kilka długości. Przychody brandu na poziomie 24,3 mld dolarów przekraczały wysokość przychodów drugiej, trzeciej i czwartej marki w zestawieniu, czyli Hermès, Gucci i Chanel!

Wówczas nawet krytycy Bernarda Arnaulta, którzy już regularnie nazywali go „wilkiem w kaszmirze”, niechętnie podziwiali jego „genialną biznesową intuicję” i „mistrzostwo w swoim fachu” . Byli także pod wrażeniem „jego umiejętności zarządzania kreatywnością dla zysku i wzrostu”.

Bernard Arnault - klucz do sukcesu

Wielu analityków branży często przypisuje wyjątkowy sukces Arnaulta wysoko konkurencyjnej branży, w której działa, oraz temu, że w przeciwieństwie do innych globalnych dyrektorów generalnych rozumie zarówno kreatywne, jak i finansowe aspekty prowadzenia luksusowego biznesu.

Odniósł się do tego sam Arnault w wywiadzie udzielonym „Harvard Business Review”. Biznesmen przyznał, że o ile strona kreatywna jego marek opiera się na „radykalnej innowacji, nieprzewidywalności, chaosie i oddziaływaniu na emocje”, o tyle, gdy przychodzi do „wyłożenia kreatywności na półki sklepowe – chaos jest zakazany”.

W 2020 r. po przejęciu Tiffany & Co przez LVMH „New York Times”, cytując jednego z przedstawicieli branży, tak opisał Arnaulta:

– Jego podejście jest po prostu niezwykłe dla całej branży. Nabywa marki na wzór graczy z Wall Street, ale potem je trzyma. Myśli w kategoriach pokoleniowych. On nie jest hazardzistą, jest strategiem. Nie boi angażować się w walkę, ale jednocześnie nieustannie ocenia jej wyniki i umie odłożyć ego na bok. Z tego powodu nawet gdy przegrywa, to wygrywa.

Wiele wskazuje więc na to, że mimo mało obiecujących prognoz dla rynku dóbr luksusowych w 2023 r., LVMH wciąż utrzyma pozycję lidera w branży.