Chaos na Twitterze. Botnet manipuluje kontami użytkowników
Gwoli wyjaśnienia: botnet to połączona sieć komputerów zainfekowanych złośliwym oprogramowaniem, za pośrednictwem którego osoba lub grupa osób może sprawować zdalną kontrolę nad przejętymi urządzeniami. Co istotne, właściciele tych urządzeń z reguły nie są świadomi tego, że stali się obiektami ataku.
Botnet może służyć np. do rozsyłania spamu oraz szeregu różnych ataków sieciowych, ale w przypadku Twittera został wykorzystany do manipulacji wskaźnikami reputacji konkretnych użytkowników platformy. W ten sposób część zweryfikowanych kont jest blokowana, wyciszana lub zgłaszana administratorom serwisu jako spam.
Sytuacja okazała się na tyle poważna, że do sprawy odniósł się także sam Elon Musk – oczywiście za pośrednictwem Twittera.
– Kto stoi za tymi botnetami? Milion dolarów za wskazanie winnych – napisał miliarder w poście z 2 kwietnia.
Polecamy
Polecamy
Czy Musk sam przyczynił się do kłopotów Twittera z botnetami?
Problem w tym, że sam Musk może być pośrednio winny atakom botnetów. W piątek 31 marca zgodnie z obietnicą miliardera Twitter ujawnił bowiem część kodu odpowiedzialną za algorytmy decydujące o tym, które posty wyświetlają się użytkownikom.
Liczni eksperci zabrali się natychmiast za analizę tego kodu, a wśród głównych wniosków wymienia się przede wszystkim podatność algorytmów „na tworzenie pętli negatywnego sprzężenia zwrotnego”, które mogą obniżać reputację użytkownika. Wiele wskazuje więc na to, że hakerzy odpowiedzialni za ataki wykorzystali informacje ujawnione przez administratorów Twittera przeciwko samej platformie.
Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że cel opublikowania kodu źródłowego serwisu był dokładnie przeciwny. Sam Musk w dyskusji towarzyszącej wydarzeniu przekonywał, że chce sprawić, by "Twitter stał się najmniej podatnym na manipulację systemem w internecie". Za wzór miliarder podawał system operacyjny Linux, który opiera się właśnie na otwartości kodu źródłowego i możliwości dowolnej modyfikacji go przez użytkowników.
– Aktualnie kod Twittera jest nadmiernie skomplikowany i nie zawsze zrozumiały. Transparentność kodu będzie na początku niezwykle zawstydzająca, ale powinno to doprowadzić do szybkich ulepszeń w jakości rekomendacji treści – przekonywał Musk.
Na razie wygląda jednak na to, że Musk miał rację jedynie do części związanej ze wstydem.