Córka Władimira Putina przeszła „wampirzy" lifting twarzy
Jak podają zagraniczne media, Katerina Tichonowa podobnie jak jej ojciec, lubi zabiegi medycyny estetycznej. Córka Władimira Putina tym razem postawiła na popularny krwawy lifting.
Podobno Katerina Tichonowa miała udać się do jednego z monachijskich gabinetów medycyny estetycznej, by na własnej skórze wypróbować „wampirzy" lifting twarzy, o którym mogliśmy usłyszeć już od Kim Kardashian. Na czym polega?
- Zabiegi z wykorzystaniem osocza bogatopłytkowego rozpoczynają się od pobrania krwi od pacjenta, którą miesza się z antykoagulantem i wprowadza do specjalnych probówek. Dzięki odpowiedniemu odwirowaniu można wyekstrahować warstwę płytek krwi z niewielką ilością osocza i podać pacjentowi – czytamy na stronie polskiego centrum medycyny estetycznej Ars Estetica.
W wielkim skrócie zatem „wampirzy" lifting twarzy opiera się na pobraniu od pacjenta krwi, która następnie zostaje przetworzona i ponownie wstrzyknięta do naskórka. Brzmi drastycznie, ale podobno metoda jest bardzo skuteczna i… bardzo droga.
Córka Władimira Putina miała zapłacić za „wampirzy lifting” twarzy 4,3 tysiące funtów.
Polecamy
Polecamy
Katerina Tichonowa nie słucha ojca?
Zagraniczne media w żartobliwy sposób łączą zabiegi upiększające Kateriny Tichonowej z obsesją Władimira Putina. Podobno prezydent Rosji tak chroni swój materiał biologiczny, że gdziekolwiek się nie udaje, bierze ze sobą osobistą suchą toaletę.
- Katerina Tichonowa zmarnowała cenny biomateriał genetyczny… Cena zabiegu jest niczym, biorąc pod uwagę fakt, że NATO posiada teraz DNA Putina. Aż strach myśleć, co z tym zrobią. Może przetworzyli go już w biolaboratoriach…? - kpi antywojenny kanał Telegramu Utro Fevralya.
Czyżby Katerina Tichonowa nie słuchała ojca? Na to wygląda, choć trudno ją oskarżać o miłość do zabiegów upiększających. W końcu - jaki ojciec, taka córka!
Polecamy
Polecamy