Anthony Hopkins - po "Ojcu" będzie "Syn"
- Jak to jest Stuart, mieć covid? – pyta sir Anthony Hopkins dziennikarza magazynu GQ Stuarta McGurka, zupełnie nie zwracając uwagi na to, że w tej „grze” to on ma być odpytywany. Aktor przeszedł covid, ale dość lekko, z racji na szczepionkę. Dziennikarz GQ trochę gorzej. Sir Anthony Hopkins intensywnie śledzi sytuację dotycząca koronawirusa na świecie. Z racji na możliwość zakażenia nie wziął również udziału w ceremonii rozdania Oscarów. Okres lockdownu spędził głównie na rozwijaniu swoich dwóch pasji – gry na fortepianie i malarstwie.
Teraz 83-letni gwiazdor planuje kolejne filmy, m.in. projekt „The Son”, który realizuje z Florianem Zellerem – reżyserem filmu „Ojciec”. Choć jest aktywny zawodowo, skupia się tylko na tych najbardziej wyjątkowych, wartościowych projektach. Tak było w przypadku „Ojca” – filmu, który – jak mówi sir Anthony Hopkins – znalazł go sam. Przy okazji rozmowy o filmie gwiazdor wspomina własnego tatę:
- Mój ojciec był praktycznym, twardo stąpającym po ziemi facetem. Był piekarzem, blichtr branży filmowej nie bardzo robił na nim wrażenie – opowiada sir Anthony Hopkins na łamach GQ.
- Pamiętam rok 1955, czas Wielkanocy, moje świadectwa szkolne były bardzo złe, bo nie byłem zbyt dobrym uczniem w szkole. Pamiętam, że powiedziałem mu: „Pewnego dnia ci pokażę”. Stałem w kuchni z mamą i ojcem, a on spojrzał na mnie i odpowiedział: „No dobrze. Mam nadzieję, że tak właśnie będzie”. (…) Kilka miesięcy później dostałem stypendium w Cardiff College Of Music & Drama, mimo że nigdy wcześniej nigdzie nie grałem.
sir Anthony Hopkins w filmie
Anthony Hopkins uderzył naprawdę
Jednak sir Anthony Hopkins nie zawsze był genialnym aktorem. Po latach wspomina, jak trudne były jego początki.
- Byłem okropny – mówi. – Nie umiałem się skoncentrować. (…) Musiałem raz uderzyć na scenie faceta i zrobiłem to naprawdę. Cóż, był wielki i silny, więc było w porządku – wspomina swoją sceniczną wpadkę wiekowy sir Anthony Hopkins i wraca pamięcią do czasów, gdy grał u boku samej Katharine Hepburn w filmie „Lew w zimie”:
- Miałem z nią swoją pierwszą scenę. (…) Pamiętam, że powiedziała mi: „Nie graj do kamery, bo ukradnę ci tę scenę. Nie rób tego. Nie działaj. Nie musisz działać. Masz dobre ramiona, dobrą głowę, dobry głos. Po prostu rób linię.” I to była najlepsza rada. (…) Narcyzm jest największym problemem dla aktora i to jest coś, nad czym trzeba cały czas pracować – dodaje sir Anthony Hopkins, zapewniając, że ta czujność dotyczy również jego, 83-letniego gwiazdora Hollywood.

"Narcyzm musisz kontrolować"
- Kiedy ludzie zaczynają mówić o tobie same dobre rzeczy – „świetny aktor” itd., kiedy zaczynasz w to wierzyć, cóż, w porządku, nie ma nic złego w wierze w siebie i własną wartość, ale musisz to cały czas kontrolować. Jesteś po prostu zwyczajnym człowiekiem, który jest aktorem wykonującym pracę. Nie różnisz się niczym od innych. Ta świadomość, że filmu nie robię ja sam. Kamerzysta, realizator dźwięku, oświetlenie, rekwizytorzy, charakteryzatorzy, producenci, reżyser: oni kręcą film. Faceci, którzy o czwartej rano rozładowują ciężarówki, to oni kręcą film. Nie ja – wyjaśnia sir Anthony Hopkins, dając sporo do myślenia wszystkim gwiazdom kina, telewizji czy nawet social mediów, które czują, że są bogami na Olimpie.
Człowiek po przejściach – tak z pewnością można powiedzieć o sir Anthonym Hopkinsie. Być może ta trudna ścieżka sprawiła, że z czasem zakwitło w nim drzewo mądrości. Oto, co powiedział o swojej przeprowadzce (ucieczce) do Los Angeles, a potem powrocie do Wielkiej Brytanii:
- Wszyscy mamy swoje robale, naszą paranoję. Chociaż moja z biegiem lat jest mniejsza – mówi gwiazdor, wspominając, że przez wiele lat swojego życia czuł się obcym, niedopasowanym outsiderem. - Może rzeczywiście nie pasowałem. Może byłem trochę niespokojną duszą. Dziś jestem już stary. Byłbym głupi, gdybym uprawiał te wszystkie pokrzywy i hodował te wszystkie diabły we mnie. Nie jesteśmy tu na ziemi zbyt długo. Przez ostatnią dekadę miałem w sobie cudowne poczucie wolności i po prostu wykonywałem swoją pracę – stwierdza.

Anthony Hopkins i zespół Aspergera
Sir Anthony Hopkins opowiada również o tym, jak zdiagnozowano u niego zespół Aspergera. Jednak jego podejście do różnego rodzaju „zespołów” jest dość kontrowersyjne…
- Właściwie to nie wierzę w to. Może jestem ignorantem, ale po tej diagnozie nie czuję się inaczej niż przedtem. (…) Myślę, że zrujnowaliśmy ludzką cywilizację, spisując wszystko, nazywając i nadając wszystkiemu etykietki. Jest takie cudowne powiedzenie, że wszyscy mamy przerąbane. (…) Cała rasa ludzka jest spieprzona. W przeciwnym razie nie mielibyśmy rozlewu krwi i wojen, stulecia po stuleciu, gdybyśmy byli tak mądrzy. Mamy wspaniały mózg, ale zniszczyliśmy połowę planety, więc nie jesteśmy aż tak mądrzy jak nam się wydaje – zauważa sir Anthony Hopkins i nawiązuje dalej do pandemii koronawirusa.
- To zabawne, co stało się z ludzkością, gdy zaatakował ją jeden mały, niewidzialny wirus. Zastanów się nad tym – podsumowuje aktor, którego kilka miesięcy temu ze smacznego snu wybudziła wiadomość o tym, że właśnie otrzymał Oscara!

Anthony Hopkins i Oscar za rolę w filmie "Ojciec"
- To była wielka niespodzianka! – wspomina aktor. – Akademia przewidywała, że nominowani będą musieli udać się albo do Londynu, albo do Dublina, a w moim wieku, ryzykując covid i tak dalej, nie miałem zamiaru nigdzie jechać. (…) Położyłem się spać, około piątej rano zadzwonił telefon. Mój agent powiedział: „Tony, właśnie dostałeś drugiego Oscara!” Nie mogłem w to uwierzyć. Wszyscy wstaliśmy i świętowaliśmy – podsumowuje sir Anthony Hopkins, który nawet do tej legendarnej złotej statuetki ma spory dystans.
- Nagrody są fajne. Są zabawne. Czerwony dywan [wydaje odgłos chrapania]. Ale w końcu to wszystko jest bez znaczenia. A co z pielęgniarkami i chirurgami, lekarzami w szpitalach i opiekunami, którzy walczą z covid? Gdzie są ich nagrody? Ratowali życie. Tymczasem my aktorzy uważamy, że jesteśmy tacy mądrzy. Nie. Patrzysz na ludzi tak ciężko pracujących, obsługujących w restauracjach. To są bohaterowie. Pracują nad utrzymaniem tego całego systemu, nawet ci, którzy czyszczą śmieci na ulicach. Czy dajemy im medale? Właśnie to wywołuje u mnie teraz gniew.