Inwestowanie w wino - minimalny budżet na start
Jakub Rusak, well.pl: Załóżmy, że mam luźne 5 tys. złotych i chciałbym zainwestować je w wino. Wystarczy na początek?
Piotr Kamecki, Wine Taste by Kamecki: – Muszę cię rozczarować, ale nie. Za 5 tys. złotych kupisz sobie co najwyżej jedną sensowną butelkę wina, a jeśli myślisz o długoterminowej inwestycji, to ci się to nie opłaci.
Dlaczego?
– Za 5 tys. złotych nie stworzysz na tyle kompletnego i zróżnicowanego portfolio, które da ci jako taką gwarancję, że straty wynikające z gorzej prosperujących inwestycji zostaną przykryte przez lepiej radzące sobie butelki.
Jeśli 5 tys. zł to za mało, to od jakiej kwoty mógłbym zacząć na poważnie myśleć o inwestowaniu w wino?
– Pomnóż tę kwotę minimum przez dziesięć. Firmy z Wielkiej Brytanii, z którymi współpracuję w ramach Wine Taste by Kamecki, mają jeszcze większe zasoby. Poważnie zaangażowani gracze z aktywnie zarządzanym portfolio dysponują butelkami o łącznej wartości 120 tys. funtów i więcej, ale powiedziałbym, że 50 tys. zł to takie absolutne minimum.
Polecamy
Wina inwestycyjne - najważniejsze cechy
Mój błąd, przeoczyłem jedno zero na swoim koncie, rzeczywiście mam 50 tys. zł. Co dalej? Mogę wejść do dobrego sklepu winiarskiego i kupić kilka najdroższych butelek z półki?
– Nie do końca. Żeby można było uznać jakieś wino za kolekcjonerskie, musi się ono charakteryzować kilkoma kluczowymi parametrami.
Jakimi?
– Po pierwsze jest to wyjątkowość, dalej: wybitny rocznik, wybitny producent, skończona ilość wina na rynku, a najlepiej – jego niedobór. Poza tym oceny krytyków oraz tzw. okno pijalności, czyli okres, w którym wino może rozwijać się w butelce i nadaje się do spożycia. Oczywiście im dłuższy ten okres, tym lepiej. Kluczem z punktu widzenia kolekcjonerów powinno być jednak przede wszystkim udokumentowane pochodzenie danego wina.
Co to znaczy?
– Chodzi o dokładny zapis „życia” danego wina tj. gdzie zostało wyprodukowane, gdzie była przechowywana butelka, jak dużo podróżowała itp. Za wina z doskonałą dokumentacją kolekcjonerzy są w stanie zapłacić 130, 140 czy 150 proc. ceny, a nawet więcej.
Przykładowo jakiś czas temu kolekcjonerzy z Hong Kongu zapłacili 200 proc. ówczesnej ceny rynkowej za wino Chateau Lafite, które zostało wystawione na sprzedaż bezpośrednio z piwnicy producenta i nigdy nigdzie nie podróżowało.
Polecamy
Najpopularniejsze wina inwestycyjne
Chateau Lafite, o którym mówisz, pochodzi z Bordeaux. Czy to oznacza, że rynek kolekcjonerski, podobnie jak konsumencki, zdominowany jest przez trunki z tego regionu?
– Jeszcze 10 lat temu rzeczywiście tak było. Wówczas wina z Bordeaux stanowiły 90-95 proc. całościowego obrotu aukcyjnego. Po kryzysie z 2008 r. zaczęło się to zmieniać i korygować, gdy bordoskie chateau wywindowały ceny swoich win do tego stopnia, że kolekcjonerzy zaczęli zwracać się w kierunku szampanów, a także win z Toskanii, Hiszpanii, i przede wszystkim – z Burgundii.
Dzisiaj wina z Bordeaux stanowią około 50-60 proc. rynku, więc region wciąż jest niezmiennie niekwestionowanym liderem, ale świętym Graalem dla kolekcjonerów stały się wina z Burgundii.
Dlaczego akurat z Burgundii?
– Jest to dużo mniejszy region niż Bordeaux, w którym znajdują się dużo mniejsi producenci wytwarzający dużo mniejsze ilości wina. Jednocześnie najwięcej poszukiwanych na rynku butelek pochodzi właśnie z Burgundii, wobec czego ich ceny po prostu rosną najbardziej. Flagowym producentem z regionu jest np. Domaine de la Romanee-Conti – ceny jednej butelki sięgają w tym przypadku kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Polecamy
Przechowywanie wina we właściwych warunkach
Wróćmy do samego kolekcjonowania win. Przypuśćmy, że udało mi się kupić kilka rzadkich butelek. Jak powinienem je przechowywać, żeby nie straciły na wartości?
– Przede wszystkim wino powinno być przechowywane w miejscu, które ma określone parametry, i z którego później łatwo będzie je sprzedać. Mowa o wyspecjalizowanych magazynach znajdujących się przede wszystkim w Londynie i Bordeaux zapewniających idealne warunki tj. perfekcyjną temperaturę i wilgotność powietrza oraz bezpieczeństwo.
Magazyny te muszą być dodatkowo uznane przez środowisko kolekcjonerskie, tak by wina w nich przechowywane mogły być później bez problemów włączone w obrót domów aukcyjnych takich jak Christie’s czy Sotheby’s lub wyspecjalizowanych portali jak np. Liv-Ex (London International Vintners Exchange – przyp. red.). Co jeszcze istotne, magazyny te mają status bezcłowy, wobec czego nabywcy nie muszą płacić podatków od transakcji.
Czy dobrze rozumiem, że nawet jeśli wino zmienia właściciela, to niekoniecznie zmienia miejsce swojego pobytu?
– Tak, dokładnie tak to działa, wina z reguły cały czas pozostają w jednym miejscu.
A co w przypadku, gdybym chciał sprzedać wino spoza takiego magazynu i spoza głównego obiegu, ponieważ np. dostałem wiekową butelkę w spadku?
– I tu pojawia się pewien problem. W Polsce bardzo trudno jest wprowadzić wino bez dowodu zakupu i banderoli do oficjalnego obiegu aukcyjnego, bo według prawa nabywca powinien kupować koncesjonowany produkt od koncesjonowanego sprzedawcy. Trwają już jednak prace nad tym, by załatać tę lukę w przepisach i miejmy nadzieję, że to się zmieni.
Polecamy
Inwestowanie w wino - sprzedaż butelek i zwrot z inwestycji
Ile z reguły się czeka, żeby sprzedać dalej daną butelkę?
– To jest kombinacja kilku czynników. Po pierwsze, potencjału rozwoju wina, czyli wspomnianego okresu pijalności, który może wynosić np. 20, 30 lat. Po drugie, dostępności wina na rynku, a zauważmy, że wraz z upływem lat ona jedynie spada, ponieważ część ludzi kupuje wina po to, żeby je wypić. Na to wszystko nakładają się osobiste preferencje nabywców.
Jak dużo można zarobić na takiej inwestycji?
– Czasami nawet 100 proc., ale jak zawsze – to zależy.
Od czego?
– Na przykład od znakomitych ocen degustacyjnych krytyków, które trafią na podatny grunt na rynku, albo od zmiany lub śmierci właściciela danej winiarni.
Najświeższym przykładem może być Chateau Figeac, które niedawno zostało wypromowane w klasyfikacji win bordoskich do najwyższego pułapu, jaki może osiągnąć tj. Grand Cru Classé A. W naszych polskich warunkach oznaczało to 100-procentowy wzrost wartości w dwa lata z przedziału 500-700 zł do wartości 1400 zł.
Polecamy
Inwestowanie w wino - jak uchronić się przed oszustwem
A jest jakiś sposób, żeby uchronić się przed potencjalnymi oszustami, których przecież nie brakuje w świecie kolekcjonerów?
– Najlepiej wybierać wina inwestycyjne w towarzystwie eksperta. Powinno się też weryfikować źródła, z których kupuje się butelki i unikać wszelkich promocji i superokazji. Jest też coś takiego jak poziom ullage, czyli przestrzeń między granicą płynu a szyjką butelki.
Domy aukcyjne udostępniają szablony, dzięki którym można porównać rzeczywisty poziom ullage z właściwym dla danego wieku wina. Niekoniecznie musi to oznaczać fałszywkę, ale może być np. dowodem na to, że butelka była przechowywana w niewłaściwych warunkach, a wino jest zepsute.
***
Pod koniec bieżącego roku DESA Unicum we współpracy z Piotrem Kameckim zorganizuje pierwszą w historii aukcję win kolekcjonerskich w Polsce. Więcej szczegółów pojawi się wkrótce.
***
Piotr Kamecki to żywa legenda branży winiarskiej. Jeden z najbardziej utytułowanych sommelierów w Polsce. Kilkukrotny finalista i kandydat na Mistrzostwach Polski, Europy i świata, wieloletni prezes zarządu Centrum Wina, współwłaściciel i prezes zarządu Wine Taste by Kamecki, partner w firmie Winkolekcja, dystrybutor Riedel - The Wine Glass Company.
Piotr Kamecki został też pierwszym Polakiem na stanowisku wiceprezydenta Międzynarodowego Stowarzyszenia Sommelierów (ASI - Association de la Sommellerie Internationale) odpowiedzialny z Europę.
Więcej o inwestowaniu w wino przeczytacie na blogu Piotra Kameckiego oraz posłuchacie w podcaście Winecast by Kamecki.
Materiał powstał przy współpracy z Wine Taste by Kamecki.