Wielka rezygnacja to termin, który ostatnio staje się coraz popularniejszy za oceanem. Opisuje on zjawisko masowej rezygnacji z pracy osób zatrudnionych zwłaszcza w edukacji, służbach ratunkowych i opiece zdrowotnej. Na podobny krok chce zdecydować się aż jedna piąta Australijczyków pracujących we wspomnianych branżach, czyli niemal 800 tys. osób.

Reklama

Zmianę miejsca pracy niezależnie od branży rozważa z kolei aż trzech na pięciu Australijczyków, a badanie przeprowadzone przez Microsoft wskazuje, że dotychczasową pracę chce porzucić aż 40 proc. osób zatrudnionych w różnych gałęziach gospodarki na całym świecie. Hierarchia wartości w życiu pracowników uległa zmianie, a pracodawcy obawiają się tego coraz bardziej.

 

Pieniądze przestały być priorytetem

Na taką sytuację największy wpływ miała naturalnie pandemia. Wspomniane wcześniej branże to bowiem najbardziej newralgiczne sektory, które zostały dotknięte przez kryzys covidowy. Poza tym długotrwała izolacja sprawiła, że ludzie w wielu przypadkach przedefiniowali swoje potrzeby i doszli do wniosku, że pieniądze nie powinny znajdować się na szczycie ich aspiracji. Zamiast tego uznali, że powinni szukać samospełnienia i przywiązywać znacznie większą wagę do atmosfery panującej w miejscu pracy.

Ogromne znaczenie, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, mają też nierówności płacowe. Luka między najbogatszymi a resztą zwiększyła się na tyle, że pracownicy masowo odczuli potrzebę wyrażenia sprzeciwu wobec takiej sytuacji. Przez cały rok 2021 regularnie protestowali choćby zatrudnieni w amerykańskich sieciach fast food. Pracownicy masowo porzucali swoje posady domagając się podwyżki płacy minimalnej do 15 dolarów za godzinę.   

To dopiero początek

Pracodawcy są coraz bardziej zaniepokojeni taką sytuacją, ale wiele wskazuje na to, że to dopiero początek wielkiej rezygnacji. Na początku roku 2022, gdy rekrutacje znów zostaną wznowione, a pracownicy otrzymają swoje noworoczne premie, fala samodzielnych zwolnień może przybrać na sile.

W tym kontekście coraz częściej mówi się o wprowadzeniu czterodniowego tygodnia pracy jako sposobie na zatrzymanie obecnych i przyciągnięcie nowych pracowników.