Jak znaleźć swoich przodków? 

Współczesne technologie ułatwiają nam nie tylko zdobywanie informacji na temat naszych przodków, ale również podróżowanie po świecie, aby osobiście odwiedzić miejsca, z którymi byli związani. Często odkrywamy wówczas nieznane dotąd fakty, które pozwalają nam spojrzeć na naszą rodzinę i historię z zupełnie nowej perspektywy. Tego typu podróże mogą również przyczynić się do wzbogacenia naszej wiedzy na temat kultury, tradycji czy języka naszych krewnych, czego efektem może być poczucie większej spójności z własnym dziedzictwem. O wędrówkach śladami przodków i poszukiwaniu własnych korzeni z Karoliną Szlęzak i Kingą Urbańską, założycielkami firmy Your Roots in Poland rozmawiała Karolina Magiera.

Reklama

Karolina Magiera - Well.pl: Jak zaczęła się Wasza przygoda z genealogią?
Karolina Szlęzak - Your Roots in Poland: Z Kingą działamy wspólnie od V roku studiów historycznych, stanęłyśmy wtedy przed wyborem, jaką ścieżką zawodową podążać. Była z nami jeszcze dwójka znajomych i wspólnie stwierdziliśmy, że chcemy stworzyć własne miejsce pracy. Po zbadaniu rynku okazało się, że jest duże zainteresowanie sentymentalnymi poszukiwaniami swoich przodków. Wiele osób mających polskie korzenie przyjeżdżało do naszego kraju na wycieczkę, a przy okazji szukało informacji o tym, skąd pochodziła ich rodzina. Wiedzieli na przykład, że pradziadek wyemigrował z Polski, ale nic więcej. Do tego dochodził fakt mocnej asymilacji tamtych pokoleń i ich odcięcia od języka polskiego pod wpływem nacisku ze strony rodziców, by kształcić się i nie wyróżniać. Pojawił się też problem zerwania z polską tożsamością, mimo świadomości swojego pochodzenia. Są takie państwa jak np. Stany Zjednoczone, Kanada czy Australia, które zostały w całości stworzone przez emigrantów. Naszymi pierwszymi klientami były właśnie osoby z tych krajów, szukające polskich korzeni – tak powstała firma Your Roots in Poland. Był to 2010 rok.

Jakie usługi znajdują się obecnie w ofercie Your Roots in Poland?

W ofercie mamy poszukiwania przodków, tworzenie drzew genealogicznych, kompletowanie dokumentacji. Okazało się też, że z naszą podstawową usługą genealogiczną łączy się wiele przedsięwzięć, stanowiących jej naturalne uzupełnienie – są to np. wycieczki szlakiem przodków. To również poszukiwania krewnych na potrzeby rozwiązywania różnych spraw spadkowych czy dotyczących statusu nieruchomości. Wciąż jednak ta genealogia sentymentalna w naszej firmie gra pierwsze skrzypce. W tym momencie mamy już solidny zespół, w tym 6 researcherów, którzy na co dzień zajmują się właśnie takimi poszukiwaniami.

Kinga Ubrańska: Innym ciekawym obszarem naszej działalności, który wyniknął z potrzeb klientów, są kwestie związane z polskim obywatelstwem i uzyskiwaniem polskiego paszportu. Mówimy tu o osobach, które miały przodków w Polsce i na tej podstawie chcą potwierdzić swoje obywatelstwo, tym samym dostać polski paszport, który jest przecież paszportem europejskim. Tak też powstał stosunkowo świeży dział naszej działalności, który zajmuje się potwierdzaniem obywatelstwa. Z naszych usług korzysta wiele osób zamieszkujących Stany Zjednoczone, tam polska mniejszość jest siódmą największą pod względem liczebności. Jest to około 10 milionów ludzi świadomych tego, że mają polskie korzenie, nie mówimy tu o osobach nieświadomych swojego pochodzenia, których również jest sporo. Obecnie interesuje nas też Ameryka Południowa, szczególnie Brazylia i Argentyna.  W XIX wieku do tych krajów przybyła potężna emigracja – taka choćby Kurtyba w Brazylii to region, w którym wciąż istnieją polskie wioski. Mieszkają tam osoby, które są w podeszłym wieku, a w dalszym ciągu mówią przepiękną polszczyzną. Poznałam kiedyś uroczą seniorkę, która mówiła płynnie po polsku, w jego brzmieniu sięgającym jeszcze XIX wieku. Nauczyła się go od swoich rodaków, którzy prawdopodobnie przybyli do Ameryki Południowej pod koniec XIX albo na początku XX wieku. Pielęgnowanie ojczystego języka to chyba najbardziej widoczna różnica między „starą Polonią” z Ameryki Północnej i Południowej. 

Czy możecie opisać krok po kroku, jak wygląda proces poszukiwań genealogicznych?

Karolina: Proces składa się z kilku etapów. Nie uciekniemy od tego, że musimy zacząć od wiedzy klienta, by zebrać wszystkie informacje, które posiada, powinien on przeszukać rodzinne archiwa i  porozmawiać z najstarszymi osobami w rodzinie, które mogą wiedzieć zdecydowanie więcej niż on. Z taką bazą przychodzi do nas. Najstarsza informacja, do której uda mu się dotrzeć samodzielnie, to dla nas podstawa do sprawdzenia, czy zachowały się jakieś dokumenty – była wojna, parafia mogła zostać bombardowana, dokumenty mogły spłonąć w przypadkowym pożarze itd., zatem my przeglądamy wszystkie archiwa, w których możemy znaleźć informacje dotyczące przodków. Po takim researchu tworzymy ofertę. Jeżeli klient jest zdecydowany i chce skorzystać z naszych usług, jedziemy na poszukiwania albo robimy je zdalnie, bo bardzo wiele materiałów i dokumentów jest już dostępnych online. Następnie przygotowujemy raport z tłumaczeniami dokumentów, mamy możliwość tłumaczenia z języka niemieckiego, rosyjskiego, staropolskiego, łaciny – pamiętajmy, że przez 123 lata Polska była pod zaborami, obowiązywały wówczas różne systemy kancelaryjne, a język dokumentów zmieniał się w zależności od regionu – prowadząc poszukiwania w Warszawie, dokumenty będą w języku rosyjskim, w Krakowie po łacinie, a w Katowicach w języku niemieckim i to jeszcze nie w dzisiejszym alfabecie tylko będzie to szwabacha albo gotyk.  Mimo tego jest sporo osób, które chcą samodzielnie przeprowadzić takie poszukiwania, nie brakuje jednak klientów, którzy usługę zlecają nam. Po zakończonych poszukiwaniach robimy graficzny raport z tłumaczeniem i kontekstem historycznym. Można powiedzieć, że ubarwiamy suche fakty.

Rozumiem, że to Wasza podstawowa usługa?

Tak, na podstawie tych informacji klient może sobie zamówić graficzne drzewo genealogiczne. Nasza graficzka realizuje takie zlecenia, rysuje drzewo ręcznie,  my następnie drukujemy je na płótnie czy też w formie tapety – pliki graficzne w dzisiejszych czasach można wydrukować naprawdę na wiele sposobów. Klienci mogą też zaplanować sobie wycieczkę szlakiem przodków.

Karolina Szlęzak Your Roots in Poland / fot. Urszula Metzger Karolina Szlęzak Your Roots in Poland / fot. Urszula Metzger

Wycieczki szlakiem swoich przodków - nowy trend turystyczny 

Kiedy w Waszej ofercie pojawiły się wycieczki szlakiem przodków, pamiętacie ten moment?

Kinga: Pomysł wyszedł od klientów, którzy zlecali nam poszukiwania, a potem prosili o zorganizowanie wycieczki do tych miejsc. Te informacje, które udało nam się uzyskać, były taką inspiracją dla ich podróży – nie tyle przyjeżdżali do Polski, ile do kraju skąd wywodzili się ich przodkowie. Mogli stanąć na tej samej ziemi, znaleźć się miejscu, w którym żyli ich krewni i całe to przeżycie jeszcze bardziej rozbudować.

Karolina: Nasi klienci, planując wyjazd do Europy, często robią to z rocznym wyprzedzeniem – to duże przedsięwzięcie, dlatego taka wyprawa połączona jest z wizytą w miejscowościach, z których pochodziły ich rodziny: to może być mała wioska koło Krakowa, Warszawy czy niedaleko Poznania – duże miasta są bazą wypadową, ale celem są zazwyczaj malutkie wsie, z których wyemigrowali przodkowie. My bardzo często staramy się im pokazywać, jak ta przestrzeń wyglądała kiedyś. Jest wiele różnych muzeów, skansenów czy innych miejsc, do których mogą pojechać, od nas otrzymują komentarz historyczny, który jest bardzo ważny – zdarza się bowiem, że te osoby są przekonane, że w Polsce jest nadal tak, jak było kiedyś.

Czasem odbiorcom np. z USA towarzyszy zaskoczenie, gdy przyjeżdżają do Polski. Mówią wtedy: "U was jest tak czysto, przyjemnie, bezpiecznie". Polska lokalna też jest bardzo otwarta. Organizujemy takie wycieczki, podczas których dalecy krewni dopiero poznają się, Kinga swego czas uczestniczyła w takich spotkaniach jako tłumacz. Zaczyna się niewinnie, od naszego telefonu do krewnych, a gdy przyjeżdżamy, to okazuje się, że na miejscu zorganizowano wielką imprezę, wynajęto całą remizę i jest mnóstwo ludzi, pysznych potraw i gościnności. Każdy chce się spotkać, dowiedzieć więcej. Wracając jednak do pytania – to nie była nasza pierwsza usługa. To było coś, co wyszło od naszych klientów, o co oni zaczęli nas pytać, my zaczęliśmy im pomagać w organizacji takich wypraw, a potem stwierdziliśmy, że możemy dodać taką usługę do oferty, aczkolwiek nie jesteśmy organizatorem turystyki, korzystamy z uprzejmości różnych firm turystycznych i przewodników, z którymi współpracujemy i takie rzeczy realizujemy.

Jak dokładnie wygląda proces przygotowania takiego wyjazdu śladem przodków?

Kinga: My dostarczamy informacje i wzbogacamy to doświadczenie o możliwość dotknięcia historii swoich przodków. Komuś może wydawać się, że taka praca genealogiczna to tylko tworzenie pewnego wykresu, na którym są imiona, nazwiska, daty i miejsca – to rzeczywiście dość nieatrakcyjne. Całe clue naszej pracy polega jednak na tym, żeby taką osobę zainteresowaną rodzinną historią zabrać w podróż w czasie. Nie informować tylko o datach, imionach, nazwiskach czy miejscach, ale zadawać pytania: jak Ci przodkowie żyli? W jakich domach mieszkali? Czym się zajmowali? Gdzie chodzili do szkoły? Gdzie odbywali służbę wojskową? Co z tego wynikało? Gdzie podróżowali? Skąd dowiedzieli się, że mogą wyjechać do Ameryki? Dlaczego wyemigrowali? Wtedy szukamy dokumentów, które wspierają nas w tych poszukiwaniach. Jesteśmy w stanie zlokalizować ich domy na dawnych mapach, szukamy też zdjęć. Po prostu kolorujemy to surowe drzewo genealogiczne, które składa się z kilku danych, no i dzięki temu przekazujemy pewien obraz, już nie tylko informacje, ale też pewne wyobrażenie tego, jak Ci przodkowie mogli żyć. I na tym się skupiamy.

Karolina: Mamy ten komfort, że wiemy, gdzie szukać ważnych informacji np. gdzie mieszkali przodkowie, często  przecież przenosili się z miejsca na miejsce.  Kolejny ważny aspekt – czym się zajmowali. Jeżeli w rodzinie mieliśmy kowala, stolarza czy felczera, to istnieje przecież cała baza informacji historycznych, które pokazują, jak taka praca wyglądała, gdzie znajdował się warsztat, a nawet co takiego ten rzemieślnik wytworzył. Ważna jest też parafia, w której przodkowie przyjmowali sakramenty, a także rodzinne groby. Często lokalizujemy cmentarze i sprawdzamy, czy zachowały się mogiły krewnych. Kolejna nasza usługa wiąże się z poszukiwaniami żyjących członków rodziny. Często nasi zagraniczni klienci chcą odnaleźć rodzinę i spotkać się z nią, czasem wiedzą, że są jacyś krewni, bo wiele lat temu wymieniali z nimi listy, ale kontakt się urwał i teraz ciężko ich namierzyć. Staramy się pomóc w takich sytuacjach, organizujemy spotkania. To wyszukiwanie dokumentów z czasem przyczyniło się do stworzenia całej gamy różnych usług. Staramy się dostosowywać do klientów, zdarzały nam się takie wycieczki, podczas których organizowaliśmy warsztaty robienia pierogów czy gotowania  polskiej kuchni. Trafiają się też trudne sprawy, rodziny skłócone ze sobą – wtedy też musimy reagować i modyfikować nasz plan.

Z drugiej strony to też odkrywanie historii, której już nie ma – to wsie, które zniknęły czy mniejszości narodowe np. ludność rusińska, która od wieków zamieszkiwała tereny polskie, a po II wojnie światowej została zmuszona do wyjazdu na Ziemie Odzyskane albo do ZSRR. Wtedy możemy zlokalizować jedynie niewielkie pozostałości po tej społeczności, zdarzają się też potomkowie migrantów, którzy wyjechali z małych przysiółków czy gospodarstw np. gdzieś w Bieszczadach, których już dawno nie ma – został np. tylko sad owocowy albo jakieś inne orientacyjne miejsce. Czasem jest ciężko, musimy skorzystać z dawnych map, żeby w ogóle znaleźć ówczesną lokalizację danej wsi. Oczywiście pojawiają się też kwestie związane z Holokaustem. Mamy klientów, którzy przyjeżdżają do Polski głównie po to, żeby odkryć tę trudną historię, dowiedzieć się, co stało się z ich krewnymi, bo nie zachowały się żadne źródła na ten temat, często nie wydawano dokumentów potwierdzających czyjąś śmierć. Tak więc staramy się dotrzeć do tego, co mogło się stać z ludźmi mieszkającymi na danej ulicy albo w danej miejscowości, co potencjalnie mogło się wydarzyć. Nie zdarza się tak, że mówimy klientowi, że nic nie znaleźliśmy. Jeśli nie mamy danych np. o tej konkretnej osobie, to przykładowo wiemy, co stało się z całą grupą ludności w danej miejscowości. Zawsze oczywiście istnieje prawdopodobieństwo, że ktoś mógł uciec, coś mogło potoczyć się inaczej niż w przypadku całej reszty, ale wówczas dajemy klientowi ten kontekst i zachęcamy do odwiedzenia różnych miejsc pamięci.

Kinga: Karolina wspomniała, że często tych dokumentów nie ma, ale z drugiej strony historia Holokaustu jest bardzo dobrze udokumentowana za pomocą takich niebezpośrednich źródeł, czyli za pomocą pamięci. Istnieje np. Instytut Yad Vashem, który nie tyle dokumentuje, ile dba o to, żeby tę pamięć zachować – znajduje się tam ogromna ilość relacji świadków, w których niejednokrotnie pojawiają się imiona, nazwiska i miejsca, do których nie mogliśmy dotrzeć, a nagle okazuje się, że tę historię przynajmniej w jakiejś części możemy odtworzyć.

 

Polscy emigranci szukają swoich korzeni

Z jakich krajów najczęściej zgłaszają się do Was klienci?

Karolina: Ze wszystkich państw, do których emigrowano z przyczyn zarobkowych i politycznych np. z Niemiec czy Francji – tam w dwudziestoleciu międzywojennym wyemigrowało sporo Polaków. Mamy też klientów z korzeniami na tzw. Ziemiach Odzyskanych, czyli pochodzących z niemieckich terenów, które teraz są polskie. Idąc dalej – mamy zainteresowanych z Wielkiej Brytanii, czyli potomków emigrantów z czasów II wojny światowej, którzy nie mogli wrócić do Polski z przyczyn politycznych. a także z Kanady, Republiki Południowej Afryki, Australii, Ameryki Południowej czy ze Stanów Zjednoczonych – pierwszym naszym klientem był John z USA, mający polskie korzenie.

A jeśli chodzi o strukturę wieku i płci, jak się kształtuje?

Nie powiedziałabym, że nasz typowy klient to osoba 50+ czy 60+, bo często nawet nie pytamy o wiek. Zauważamy jednak, że coraz częściej tematem interesują się młodzi ludzie. Widzimy to na naszych warsztatach. Ciężko też jednoznacznie wskazać przewagę danej płci, myślę, że stosunek kobiet do mężczyzn to taki rozkład pół na pół. Jeżeli chodzi o strukturę wieku w grupie 45+ mamy rzeczywiście sporo klientów, ale to też się już zmienia – coraz częściej zdarzają się młode osoby przebywające na stypendiach w Polsce czy studiujące w naszym kraju, aczkolwiek emerytura rządzi się swoimi prawami. Wtedy ludzie często mają czas i przestrzeń na takie poszukiwania.

Kinga: Średnia wieku przesuwa się w kierunku osób młodszych, bo panuje też teraz taki trend, że coraz bardziej interesujemy się psychologią, a genealogia i historia naszej rodziny to przecież część naszej tożsamości – to skąd pochodzimy, jacy jesteśmy, wszystkie traumy pokoleniowe – one zostały przecież wygenerowane w wyniku różnych kolei losu naszych przodków. Obecnie coraz częściej rozmawiamy na temat psychologii, samorozwoju, świadomości, a to się ściśle łączy z odkrywaniem tożsamości, której nie da się oderwać od naszej historii.

 

Kinga Urbańska / fot. Urszula Metzger Kinga Urbańska / fot. Urszula Metzger

 

Nowy trend wśród Polaków: Poznaj swoje korzenie, a dowiesz się kim jesteś

Macie też klientów z Polski?

Karolina: Kiedyś stosunek polskich klientów do zagranicznych kształtował się następująco: było to 10 – 90 proc. na korzyść tych zagranicznych. W tym momencie te proporcje są zbliżone i jest  to ok. 45 – 55 proc. Od 13 lat pracujemy na to, aby uświadamiać Polaków. Bardzo długo w naszym narodzie tkwiło przekonanie, że rodzinną historię warto poznawać tylko wtedy, gdy w naszych żyłach płynie błękitna krew i mamy szlacheckie korzenie. To właśnie misja Your Roots in Poland – zwiększanie świadomości polskich odbiorców, w tym celu powstało też stowarzyszenie.

Opowiecie coś więcej o stowarzyszeniu?

Stowarzyszenie “Twoje korzenie w Polsce” działa od października 2016 roku, a w jego ramach staramy się mocno promować genealogię, edukować, dawać narzędzia. Prowadzimy warsztaty, bezpłatne webinary online dla wszystkich chętnych, którzy chcą samodzielnie odkrywać rodzinną historię. Wydaliśmy też dwa edukacyjne podręczniki dla dorosłych i dla dzieci. W Polsce jest wiele osób, które chętnie poznają swoją przeszłość, ale nie do końca mają czas i możliwości, aby zrobić to samodzielnie.

Kiedy zauważyłyście wzrost zainteresowania takimi treściami wśród polskich odbiorców?

Karolina: Myślę, że to kwestia ostatnich 5 lat. Na początku miałyśmy głównie klientów premium – przedsiębiorców, biznesmenów czy osoby znane, to byli nasi jedyni klienci z Polski. Teraz się to zmieniło. Gdy dajemy odbiorcom narzędzia, aby mogli działać samodzielnie, to faktycznie widzimy w nich chęć. To taka praca u podstaw. Wykonujemy ją po to, aby społeczeństwo było bardziej świadome, tym samym my mamy więcej klientów.  Dajemy wiele od siebie, ale czujemy, że druga strona potrzebuje tych informacji. Powstanie stowarzyszenia było odpowiedzią na wszystkie zapytania i prośby o współpracę, które dostawaliśmy od różnych instytucji, a niekoniecznie chciały one współpracować z komercyjną firmą – łatwiej jest działać na tej płaszczyźnie jako NGO. Bardzo też lubimy łączyć ludzi – praktyków z teoretykami. To naprawdę bardzo ciekawe. Teraz organizujemy Drugą Krakowską Konferencję Genealogiczną razem z Archiwum Narodowym w Krakowie i Żydowskim Muzeum Galicja. Naszym głównym celem biznesowym  jest teraz profesjonalizacja usług dla kancelarii, osób zajmujących się obrotem nieruchomościami czy chcących potwierdzić swoje obywatelstwo. Mamy przecież odpowiednie narzędzia i umiejętności wyszukiwania informacji z przeszłości, które są niezbędne przy rozwiązywaniu aktualnych problemów. 

Poszukiwanie korzeni i podróżowanie śladem przodków to fascynujące hobby, które pozwala na zgłębienie własnej tożsamości oraz nawiązanie więzi z przeszłością. Dzięki nowoczesnym technologiom oraz dostępnym narzędziom odkrywanie historii rodziny stało się prostsze niż kiedykolwiek wcześniej. Tego rodzaju poszukiwania mogą przynieść wiele korzyści, takich jak zrozumienie własnych korzeni, wzbogacenie wiedzy na temat kultury i tradycji przodków oraz odkrywanie nieznanych dotąd faktów. W rezultacie podróże śladem przodków stają się nie tylko wspaniałą przygodą, ale również sposobem na umocnienie więzi z własnym dziedzictwem i tożsamością.