Superjachty Romana Abramowicza „My Solaris” oraz „Eclipse” o łącznej wartości ponad miliarda dolarów zacumowały w portach tureckich kurortów wypoczynkowych w Bodrum oraz Marmaris.

Reklama

W ten sposób Abramowicz wzorem innych rosyjskich miliarderów próbuje chronić część swojego majątku przed zajęciem przez zachodnie służby. Turcja jest bowiem jednym z krajów, w którym nie obowiązują sankcje nałożone przez Unię Europejską i Wielką Brytanię na grupę oligarchów blisko powiązanych z Władimirem Putinem w wyniku inwazji na Ukrainę.

Protestujący w łódkach kontra superjacht

U wybrzeży Turcji jeden z jachtów Abramowicza napotkał jednak niespodziewany opór ze strony ukraińskich protestujących. Wpływająca do portu w Bodrum jednostka „My Solaris” została skutecznie powstrzymana przez grupę dziesięciorga członków Stowarzyszenia Ukraińskiego w Turcji w pontonie motorowym.

Protestujący, wśród których znajdowało się także pięcioro dzieci, trzymali transparenty antywojenne i domagali się natychmiastowego zakończenia rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Ich blokada została przerwana dopiero przez interwencję straży przybrzeżnej. Według profilu grupy na Facebooku „dzielni sportowcy” zostali zabrani na brzeg, poczęstowani herbatą i wypuszczeni do domu po udzieleniu słownego ostrzeżenia.

Na Twitterze serwisu Nexta pojawiło się również nagranie z całego zajścia. Według portalu protestujący należeli do klubu żeglarskiego i pochodzili z Odessy. Nikt nie ucierpiał w wyniku incydentu.

Dzień później po powyższym zdarzeniu do portu w Marmaris przybił drugi luksusowy superjacht Abramowicza. Marmaris jest jednym z najpopularniejszych kurortów wypoczynkowych wśród brytyjskich turystów i znajduje się w samym sercu malowniczej Riwiery Tureckiej, około 100 km na wschód od Bodrum.

Przybycie obu jachtów do Turcji oznacza, że ​​na razie unikną one objęcia zachodnimi sankcjami.

Polowanie na majątki rosyjskich oligarchów

Wysiłki mające na celu przechwycenie aktywów powiązanych z rosyjskimi oligarchami opisywane są przez służby jako „gra w kotka i myszkę”. Wiele jachtów ucieka bowiem do oddalonych portów m.in. na Malediwach lub w Dubaju, w których zachodnie sankcje nie obowiązują. Turcja jest jednym z takich miejsc mimo swojej przynależności do NATO. Władze kraju mają jednak bliskie powiązania z Rosją i choć skrytykowały inwazję Kremla na Ukrainę, to wciąż zachowują neutralność i starają się pełnić rolę mediatora.

Europejskie służby mają jednak kilka sukcesów w konfiskacie części majątków rosyjskich oligarchów. Np. włoskiej policji udało się zatrzymać luksusowe jachty należące do najbogatszego Rosjanina Aleksieja Mordaszowa oraz oligarchy Giennadija Timczenki, a francuskiej – wartą 120 mln dolarów jednostkę, której właścicielem jest Ichor Sechin, jeden z największych sprzymierzeńców Władimira Putina.