Grenlandia ofiarą tegorocznej fali upałów
3 000 000 000 000 000 (3 biliardy) ton – dokładnie taka ilość wody skumulowana jest aktualnie w lodowcach Grenlandii. Gdyby zmieniła ona swój stan skupienia ze stałego na płynny, poziom mórz i oceanów na całym świecie wzrósłby o 7,42 metra. To wystarczająca ilość, by całkowicie zmienić linie brzegową kontynentów i przykryć ponad 110 mln hektarów terenów, na których mieszka aktualnie niemal 400 mln ludzi.
Tymczasem według badania opublikowanego w Nature Climate Change taki scenariusz staje się coraz bardziej realny. Tegoroczna fala upałów i susz w Stanach Zjednoczonych i Europie przyczyniła się m.in. do diametralnego wzrostu średnich temperatur także w całej Arktyce, a w konsekwencji – do topnienia pokrywy śnieżnej Grenlandii na niemal rekordową skalę.
Polecamy
Grenlandia traci 6 mld ton lodu dziennie
Jak wynika z danych US National Snow and Ice Data Center tylko między 15 a 17 lipca na wyspie ubywało 6 miliardów ton lodu dziennie. Ilość wody, która w ten sposób dostała się do oceanów i mórz, wystarczyłaby, by wypełnić 7,2 mln basenów olimpijskich.
– Biorąc pod uwagę średnie klimatyczne z ostatnich 30-40 lat, tak duże topnienie na północy nie jest normalne. Ale proces ten jedynie narasta, a to wydarzenie było nagłym skokiem – tłumaczył w oświadczeniu prasowym Ted Scambos, starszy naukowiec z US National Snow and Ice Data Center.
Naukowcy znajdujący się aktualnie na Grenlandii również są zaniepokojeni obecną sytuacją na wyspie.
– Zdecydowanie mnie to martwi. Wczoraj (19 lipca) mogliśmy wyjść na dwór w samych podkoszulkach – to było niespodziewane – mówił w rozmowie z CNN Kutalmis Saylam, naukowiec z Uniwersytetu w Teksasie stacjonujący na Grenlandii.
I choć ilość stopniałego tego lata lodu zdecydowanie przekroczyła średnie dla analogicznych okresów z poprzednich lat, to jednak wciąż nie przebiła ona najgorszego wyniku w historii.
Niechlubny rekord został ustanowiony w 2019 r., kiedy to przez całe lato do oceanów dostało się 532 miliardy ton wody. W konsekwencji w ciągu jednego kwartału poziom mórz i oceanów wzrósł na stałe o 1,5 milimetra.
Potencjalne zalanie terenów przybrzeżnych nie jest jednak jedynym skutkiem ubocznym topnienia pokrywy śnieżnej na Grenlandii. Równie niebezpiecznym zjawiskiem jest utrata naturalnych siedlisk i terenów łowieckich niedźwiedzi polarnych.
Zwierzęta te w poszukiwaniu pożywienia zmuszone są zapuszczać się coraz głębiej na południe, przez co odnotowuje się coraz więcej przypadków ataków niedźwiedzi na osady ludzkie.