Niski poziom inteligencji emocjonalnej a sukces 

Aleksandra Nagel – Well.pl: Na rynku jest bardzo wiele książek, które można byłoby nazwać „poradnikami sukcesu”. Po co zatem kolejna książka?

Reklama

Dr Mateusz Grzesiak: Nie, nie ma na rynku polskim wielu książek - wystarczy porównać go do  amerykańskiego, gdzie sama wartość sektora szkoleniowego to 11 mld dolarów. W Polsce nie przekracza on 3 mld złotych, z czego szkolenia głównie dotyczą BHP a nie rozwoju.  Tak więc ten rynek wcale nie jest przepełniony tymi książkami i nie jest wcale rozwinięty – to pierwszy aspekt. Drugi jest taki, że pisanie wynika z dwóch rzeczy. Jedna to wewnętrzna samorealizacja twórcy, który chce przelać swoją wiedzę i myśli na papier. A druga kwestia to aspekt potrzeb rynkowych, bo przecież ta książka musi być przez kogoś czytana.

Zatem, skoro napisał Pan książkę „Bądź skuteczny. 50 narzędzi rozwijających efektywność osobistą i zawodową”, to Polacy takiej książki potrzebują. Z czego bierze się dzisiaj ta ogromna potrzeba tego, aby dorośli ludzie, którzy niejednokrotnie zarządzają milionowymi firmami i setkami ludzi, szkolić z bardzo podstawowych rzeczy, takich jak emocje, praca z ludźmi, rozmowa z drugim człowiekiem. Czy my tego nie umiemy?

Mówi Pani o rzeczach fundamentalnych, bo przecież bez empatii nie zbudujemy żadnej relacji, a bez planowania nie jesteśmy w stanie stworzyć lepszej przyszłości. Nie ma znaczenia, czy ktoś jest miliarderem czy jest biedny.

Odpowiadam więc krótko: Nie umiemy. Przeprowadziłem badania na ten temat. Pytam w nich statystycznego Polaka, czym jest empatia. Większość nie potrafi prawidłowo odpowiedzieć. Poziom inteligencji emocjonalnej jest w naszym społeczeństwie relatywnie niski. Wiele badań pokazuje na przykład, że postanowienia noworoczne ma 50 proc. Polaków. Już ten fakt jest moim zdaniem żenująco niskim wynikiem. Badania pokazują również, że tylko 8 proc. z tych, którzy w ogóle mieli postanowienia, wytrzymało w nich do czerwca. W dalszych miesiącach ten wynik spada do 1 proc. Tylko co trzeci Polak rozpoznaje emocje, które mu towarzyszą w pracy.

To, co nazywa więc Pani podstawowymi rzeczami, nie jest nawet w podstawowym stopniu opanowane. Nic dziwnego - nie ma tego w szkołach, więc ludzie nie uczą się tego na masową skalę.

Co to oznacza w kontekście książki „Bądź skuteczny…?”

To, że bez planowania, bez empatii, bez umiejętności zarządzania emocjami i bez budowania wizerunku oraz innych umiejętności miękkich nie umiemy być skuteczni, nie umiemy żyć świadomie, nie umiemy odnosić sukcesów, a tym samym być szczęśliwymi.

 

Czyli Pana działalność to coś w rodzaju szkoły dla dorosłych?

Można tak powiedzieć, bo rzeczywiście tej wiedzy nie było i nie ma w szkołach. Uczymy się w nich o budowie pantofelka i o tym, jak nazywa się stolica Burkina Faso, ale nikt nie uczy nas przedsiębiorczości, jak przemawiać publicznie, jak zrozumieć zachowania drugiego człowieka.

Sądzi Pan, że Polacy pod tym względem, zostańmy przy szkolnych porównaniach, są jeszcze w podstawówce?

Według badań ponad 40 proc. rodziców w Polsce karze swoje dzieci cieleśnie, bo uważają, że jest to dobra metoda wychowawcza. W Polsce spożywa się też 12 l alkoholu rocznie na osobę, a wiemy, że picie w nadmiarze to mechanizm uciekania od emocji, z którymi ktoś sobie nie radzi. Blisko 20 proc. dzieci w Polsce jest napastowana seksualnie, a więc z pewnością wielu członków tych rodzin ma zaburzenia psychiczne. Weźmy też pod uwagę dane, z których wynika, że 4 miliony kobiet w Polsce to ofiary przemocy domowej.

Gdy widzimy te liczby, to odpowiedź nasuwa się sama. Czy umiemy żyć w społeczeństwie? Nie tak jakbyśmy mogli, gdybyśmy mieli umiejętności miękkie. Tak by na przykład umieć rozpoznawać i nazywać emocje. By wiedzieć, jak jak odróżniać stres od lęku. Jak regulować lęk u siebie i swoich bliskich, u dzieci. Ja zajmuję się popularyzacją tej wiedzy.

Sukces - korzystaj z doświadczenia przodków 

Pisze Pan w książce o tym, jak być skutecznym i odnieść sukces. Czy to oznacza, że każdy z nas może osiągnąć dowolny cel, który przed sobą postawi, jeżeli zastosuje odpowiednią technikę? Czy można mówić o jakiekolwiek gwarancji sukcesu?

Gwarancję się daje w momencie, gdy ktoś ma w zakresie swojej kontroli wszystkie zmienne, które wpływają na dane zjawisko. Na sukces wpływa wiele zmiennych. Jeżeli ktoś chciałby być zawodowym sportowcem, a ma lat czterdzieści i chciałby wygrać olimpiadę, to prawdopodobnie tego nie osiągnie. Jest to czynnik fizjologiczny, który nie ma nic wspólnego z myśleniem. Jeżeli ktoś chciałby osiągnąć międzynarodowy sukces biznesowy, a urodził się w kraju, który ma niesprzyjające warunki ekonomiczne, albo polityczne, to prawdopodobnie tego nie osiągnie ze względu na czynniki zewnętrzne.

Poza psychologią, zajmuję się także ekonomią, więc jest we mnie mocno rozbudowany paradygmat myślenia rynkiem. Nie panujemy nad czynnikami zewnętrznymi, które na nas wpływają – technologia, socjologia, polityka, ekonomia, etyka, ekologia itd. Natomiast to, za co my jesteśmy odpowiedzialni, czyli jak myślimy, co czujemy, jak się zachowujemy, pozwala nam w zakresie czasoprzestrzeni, w której funkcjonujemy, podejmować określonego rodzaju działania. Jeżeli mają one być skuteczniejsze, rozumiane jako łatwiejsze, szybsze, prostsze, dające większe prawdopodobieństwo uzyskania celu, to potrzebujemy określonych technik i wtedy możemy sięgnąć po moją książkę. I ona pomoże.

W swojej książce wspomina Pan m.in. o metodzie Walta Disneya. Czy psycholog, konsultant, wykładowca inspiruje się metodami, które stosowali lub stosują wielcy tego świata, czy sam tworzy metodę? 

Każdy z nas stoi na ramionach gigantów. Każdy z nas korzysta z wiedzy przodków, którzy musieli przejść przez jakieś procesy, które nota bene w 99,9 proc. były oparte na błędach. Ten jeden promil sukcesu zamienił się w świadomość, wiedzę, doświadczenie, z których my dzisiaj korzystamy. Ja również.

Ten proces, o którym Pani wspomina, nazywa się modelowaniem. Bierze się tzw. „modela”, czyli jednostkę, która osiągnęła coś, co my chcemy osiągnąć i zadajemy sobie pytanie, jak ta osoba tego dokonała? Potem budujemy z tego model, kompresujemy wiedzę dotyczącą określonych zachowań, sposobu myślenia tej osoby itp. Taki model możemy przekazywać dalej. Ja wiele takich modeli tworzę samodzielnie. Inne usprawniam. Inne przekazuję w niezmienionej formie. W gruncie rzeczy każdy z nas w swoim życiu bazuje na modelach.

W sumie to chyba nawet od momentu narodzin!

Pewnie, że tak. Pomijając kwestie genetyczne, uczymy się poprzez modelowanie, czyli kopiujemy coś, co było wcześniej. W zależności od tego, w jakich czasach i w jakiej rodzinie się urodziliśmy, te modele mogą być lepsze lub gorsze. Jeśli dziecko urodzi się w rodzinie alkoholowej, to będzie ono modelowało dysfunkcyjne zachowania i sposoby myślenia. Tak to działa.

Dlaczego zatem wielu wielkich biznesmenów nie potrafi przekazać swojego modelu zarządzania firmą swoim dzieciom?

To są zupełnie inne kompetencje. To, że ktoś umie zarabiać pieniądze, albo zarządzać przedsiębiorstwem, nie musi oznaczać, że ma odpowiednie kompetencje, by odpowiednio przekazać swoją wiedzę kolejnemu pokoleniu.

Żeby przekazać wiedzę, trzeba być metodykiem – umieć definiować, wybierać odpowiednią formę przekazu, a to wcale nie jest tak proste i powszechne zjawisko.

Do tego dochodzi często zła relacja między dorosłymi dziećmi rodziców - przedsiębiorców, uniemożliwiająca współpracę.

Jak osiągnąć sukces - Dr Mateusz Grzesiak / Kat Piwecka Jak osiągnąć sukces - Dr Mateusz Grzesiak / Kat Piwecka

 

Cechy ludzi sukcesu 

Skoro Pana praca polega głównie na modelowaniu, czy jest jakaś cecha wspólna, która przesądza o sukcesie?

Faktycznie jest katalog cech, które posiadają ludzie osiągający wyniki, niezależnie od tego, jaką dziedziną się zajmują. Tą cechą jest z pewnością ODPOWIEDZIALNOŚĆ. Zarówno skrzypek, sportowiec, jak i polityk, a nawet rodzic, który odnosi sukcesy wychowawcze, to osoba, która będzie brała odpowiedzialność za swoje myśli, emocje i zachowania, nie obwiniając przy tym innych czy los. Takie osoby są również bardzo ZDETERMINOWANE, ale jednocześnie działają DŁUGODYSTANSOWO. Myślą o tym, czego chcą i co mogą osiągnąć w przyszłości i będą konsekwentnie trzymać się tej drogi. Ludzie sukcesu to również osoby, które potrafią wyciągać FEEDBACK, czyli uczą się na błędach i wprowadzają poprawki w kolejnym rozdaniu.

Osoby odnoszące sukcesy to również ci, którzy mają WSZECHSTRONNE UMIEJĘTNOŚCI MIĘKKIE. Badania pokazują, że najwięcej osiągają ci, którzy posiadają umiejętności pozwalające zarządzać emocjami, myślami, zachowaniami, które pomagają osiągać cele osobiste i zawodowe.

Biznes i zarządzanie po pandemii 

Czy i jak zmieniły się firmy, ich sposób zarządzania, z powodu pandemii?

Zmiany są duże. Przede wszystkim w HR widoczne jest przejście na zarządzanie i przywództwo oparte na czynnikach miękkich. Biorąc pod uwagę ogromny wzrost nerwic, depresji i innego rodzaju dysfunkcyjnych chorób czy zaburzeń, w firmach jest również większy nacisk na dbanie o dobrostan psychiczny pracowników. Wyraźnie widać to również u pracodawców. Jest to zjawisko dobrze znane na Zachodzie, ale w Polsce rozwinęło się dopiero w czasie pandemii. Coraz więcej firm zauważa i rozumie, ż pracownik, który jest nieszczęśliwy, smutny, apatyczny to nie jest pracownik, który generuje pieniądze. Dlatego na przykład Starbucks płaci swoim menadżerom za terapię.

Z tego też wynika spory rozdział w Pana nowej książce o self-care?

Pandemia koronawirusa przyśpieszyła pewne zmiany, ale self-care zawsze było ważne. Każdy z nas musi zajmować się sobą, a jeżeli to robi, to musi wiedzieć, jak to robić. I tu wchodzą umiejętności.

 

Przyszłość psychologii 

Co jest Pana zdaniem największym wyzwaniem we współczesnej psychologii w Polsce?

Po pierwsze, zejść z ex cathedry i dać ludziom konkretne narzędzia, dzięki którym mogliby się rozwijać, zmieniać. Psychologia musi wyjść do ludzi i zająć się faktycznie ich potrzebami i problemami.

Po drugie, moim zdaniem ważna jest upowszechnienie terapii. Polacy powinni zrozumieć, że uczęszczanie na terapię nie jest czymś dziwnym czy wstydliwym. Terapii potrzebują wszyscy. Nie ma ludzi niezaburzonych, są tylko niezdiagnozowani.

Czy w tym stwierdzeniu nie ma zagrożenia, że człowiek w pewnym momencie przestanie myśleć samodzielnie i z każdym, nawet najmniejszym problemem, będzie chodził do psychologa? Czy jest zagrożenie, że uzależnimy się od terapii?

Nie, bo terapia nie jest uzależniającą substancją. Raczej  po poznaniu jej człowiek nie będzie chciał z tego zrezygnować, jak na przykład nie chce dzisiaj rezygnować z posiadania telefonu komórkowego.

Rozumiem, że w Pana wizji przyszłości chodzenie do psychologa czy psychoterapeuty będzie tak popularne, jak chodzenie do internisty?

Będziemy traktować terapeutę tak, jak dziś traktujemy trenera fitness. W moim przekonaniu potrzebujemy tego, bo mało kto z nas jest naprawdę szczęśliwy i rozumie sam siebie. Weźmy chociażby pod uwagę pokolenie baby boomers, czyli osoby urodzone między 46 a 64 rokiem XX wieku. 33 proc. z tego pokolenia Polaków ma PTSD, co oznacza, że ponad 1/3 naszych rodziców jest zaburzona. To jest pokolenie powojenne, a komunizm zrobił ogromne szkody. Pewne przekonania kolektywne o polskiej martyrologii, negatywizm, apatia kulturowa, kwestie związane z agresją, która funkcjonuje w tym społeczeństwie, z alkoholizmem – to są problemy społeczne, które są przekazywane z pokolenia na pokolenie. To nie przypadek, że Polska jest na szczycie listy samobójstw popełnianych wśród nastolatków. Jako ojciec nastolatki zadaję sobie fundamentalne pytanie: co zostało gdzieś popsute?

Wielu z nas zadaje sobie to pytanie, ale czy psychologowie znają na nie odpowiedź?

Jeżeli są wykształceni w kontekście tego, w jaki sposób rozpoznawać emocje, umieć nimi zarządzać, to oczywiście że znają tę odpowiedź. Ona jest bardzo złożona, ale zwróćmy uwagę chociażby na jedną rzecz: 10 lat temu przeprowadzono badania, które wykazały, że  w Europie Polaków najbardziej nie lubią Polacy. Jest masa rzeczy, które nam pokazują, jakie są przyczyny. Można to rozpatrywać w skali globalnej, lokalnej i w skali indywidualnej. Na ten temat moglibyśmy napisać tomy książek.

Wracając od Pana najnowszej książki, co oznacza dla Pana bycie skutecznym?

Samorealizacja, czynienie dobra, wydajność ponad normę, osiąganie wyznaczonych celów, bycie przydatnym członkiem społeczeństwa.

Czy ten model realizacji celu sprawdza się nie tylko w dobrze rozwiniętych i dużych przedsiębiorstwach, ale również w bardzo małych firmach? Czy małe przedsiębiorstwo na Podlasiu czy na Kaszubach może odnieść sukces, jeśli zastosuje Pana techniki?

Wiedza nie dyskryminuje nikogo - ten, kto ją pozna, wygra na rynku. W Polsce istnieją 2 mln małych firm i mikro przedsiębiorstw zatrudniających do 49 osób, które stanowią 97 proc. wszystkich firm. Zwykle są to firmy 4-osobowe, rzadko kiedy wychodzące za granicę i nie zarabiające wielkich pieniędzy. To jest nasza niespożytkowana energia. Polskie firmy działają głównie intuicyjnie i przypadkowo. Bez odpowiedniej wiedzy polski biznes nie jest w stanie się rozwinąć i wyjść na świat. Mielibyśmy znacznie więcej sukcesów biznesowych, gdybyśmy to robili z głową. Nie urośniemy poza swoje podwórko, jeżeli nie będziemy korzystali z szeroko pojętych modeli zarządzania. To jest bardzo potrzebne, aby rozwijać ten kraj.

Spodobał Ci się Well.pl? Obserwuj nas na Instagramie: