Seanse saunowe w strefie SPA albo noce w bieszczadzkiej bani to czas na niezwykłe doznania. W Arłamowie szumią o tym trawiaste połoniny.
- Właściwy sposób saunowania daje głęboki reset zmęczonym umysłom i ciałom - mówi Mateusz Król, zastępca managera strefy SPA Hotelu Arłamów.
W przestrzeni SPA Arłamów każda ceremonia saunowa to prawdziwy seans. Prowadzi go profesjonalny Saunamistrz. Spotkanie zawsze zaczyna przemową: opowiada na przykład o olejach i o konkretnych aromatach, które przygotował saunującym na czas bieżącego seansu.
- Pracujemy na najwyższej jakości olejkach naturalnych polskiej marki Bassau. Czas trwania każdej ceremonii to okres 12 - 15minut - mówi Mateusz Król ze strefy SPA Arłamów.
Strefa SPA w Hotelu Arłamów ma panoramiczne okna z widokiem na Bieszczady. Za szybą są łąki i las.

Polecamy
Polecamy
Hotel Arłamów – Saunamistrz: prawdziwy mistrz ceremonii
Do sauny suchej goście wchodzą nago albo delikatnie owinięci ręcznikiem. Siadają na nim tak, by ciało nie dotykało desek sauny.
W strefie SPA Arłamów Saunamistrz jest jak duchowy przewodnik - wtajemnicza w niuanse i przeprowadza przez wszelkie rytuały. Żeby osiągnąć pełny efekt, ważny jest każdy element ceremonii saunowej.
- Informujemy, że w dowolnym momencie czy w przypadku gorszego samopoczucia należy natychmiast opuścić saunę i przejść do strefy schładzania. Pod natryskiem jest ważne, by wodą spłukiwać ciało od stóp w kierunku serca. Zaczynamy od wody letniej, stopniowo przechodząc do zimnej - tłumaczy Mateusz Król.

W kolejnym kroku goście mają wybór: można wejść do studni lodowej albo do lodowej sauny.
- Można schłodzić się dzięki lodopadowi z kruszonym lodem i aromaterapeutycznej, chłodzącej bryzie. Po każdym seansie w saunie koniecznie trzeba pamiętać, że organizm trzeba właściwie nawodnić - mówi Król.
W przestrzeni SPA Hotelu Arłamów goście mają dla siebie specjalną strefę wypoczynku. To tutaj mogą wypić wodę z lodem i owocami albo herbatki ziołowe. Hotel przygotowuje je specjalnie na takie okazje, pod swoją własną marką: SPA Arłamów.
Hotel Arłamów - strefa wypoczynku, Świat Saun / materiały prasowe
Hotel Arłamów - seans w saunie panoramicznej
Ceremonia saunowa to inaczej ceremonia naparzania. W skrócie wiadomo: rzecz polega na tym, że najpierw Saunamistrz polewa kamienie wodą, w celu ich schłodzenia. I tu, gdzie w innych saunach cała zabawa się kończy - w Arłamowie zaczyna się magia.
Na schłodzonych kamieniach Saunamistrz kładzie specjalną, lodową kulę. Lód wcześniej nakropiony jest naturalnym olejem, przeznaczonym do sauny suchej. W powietrzu pojawia się aromat, który Saunamistrz "zabiera" znad pieca: z pomocą specjalnych technik poruszania ręcznikiem lub wachlarzem, w sposób niezwykle widowiskowy przesuwa aromatyczną parę w stronę uczestników ceremonii.
- Wydarzenie jest niezwykle odprężające. Widowiskowa oprawa ceremonii i pomieszczenie sauny panoramicznej z widokiem na las tworzą razem niesamowite wrażenie. To efekt, który nie pozwala gościom zapomnieć o tym miejscu - mówi Mateusz Król.
W saunie wszystko dzieje się w rytm relaksującej muzyki, przy przygaszonym świetle. Godziny ceremonii często pokrywają się z zachodem słońca.

Hotel Arłamów - noce saunowe
Seanse dla koneserów to nocne wydarzenia przygotowywane dla maksymalnie 40 osób. Od godziny 19.30 do północy goście mają do dyspozycji całą przestrzeń strefy saunarium.
W tym czasie mogą skorzystać z czterech ceremonii w saunie panoramicznej i z jednego seansu z peelingiem. Ten odbywa się w łaźni parowej.
- Podczas seansu z peelingiem Saunamistrz rozdaje uczestnikom porcję specjalnie przygotowanego peelingu cukrowego z dodatkiem oleju. W myśl odpowiednich wskazówek Saunamistrza goście samodzielnie wykonują sobie zabieg – tłumaczy wiceszef strefy SPA.

Seanse prowadzone są przy użyciu kosmetyków marki SPA Arłamów. Skala aromatów zaczyna się od delikatnej magnolii poprzez całe spektrum zapachów, na grzanym winie kończąc.
Po kilku minutach spędzonych w łaźni Saunamistrz posypuje uczestników lodem. W rytm relaksacyjnej muzyki delikatnie rozdmuchuje aromatyczną parę za pomocą wiklinowych wachlarzy.

Hotel Arłamów - noc w Bieszczadzkiej Bani
Taką noc spędza się kameralnie, bo wydarzenie jest przewidziane dla grupy nie większej niż 15 osób. Czas można spędzić pod rozgwieżdżonym niebem, korzystając z jacuzzi zewnętrznego. Ale dostępne jest też jacuzzi wewnętrzne i tepidarium, a także strefy schładzania i dwie sauny suche: sauna carska i sauna dębowa.
Podczas nocnego Saunamistrzowie wykonują 3 ceremonie w saunie suchej dębowej i jeden masaż witkami, w przestrzeni sauny carskiej.
Masaż witkami wymaga specjalnych przygotowań. Na minimum dwie godziny przed zabiegiem Saunamistrz zaparza w cebrze odpowiednią ilość witek. Rózgi mogą być z liści eukaliptusu, dębu kanadyjskiego albo z brzozy. Goście przechodzą do sauny dębowej, na delikatne rozgrzanie ciał przed zabiegiem. Po chwili przechodzą do sauny carskiej. Masaż odbywa się na stole w saunie, przy niesamowitym zapachu ziół.
- Witki już wcześniej zaparzone moczymy w wywarze, w którym się parzyły i skrapiamy nim kamienie na piecu. Parę z naparu rozprowadzamy witkami znad pieca w kierunku gościa - wyjaśnia Mateusz Król.
Masaż witkami jest wykonywany wieloma różnymi technikami.
- Obijania, uciskania oraz głaskania, od stóp w kierunku serca. Całość zabiegu trwa od 3 do 5 minut. Następnie zalecamy schłodzenie i spłukanie ciała letnią wodą. A potem przynajmniej dziesięciominutowy odpoczynek - tłumaczy Mateusz Król.
Służy do tego pięknie zaaranżowany taras wypoczynkowy, z uspokajającym widokiem na dziką naturę.
Hotel Arłamów i widok na okolicę / materiały prasowe
Hotel Arłamów – relaks w centrum dziewiczej przyrody
Kto chce żyć długo i szczęśliwie, swój czas spędza wśród natury i zieleni. Ze względu na ich dzikość, większość terenu Bieszczad chroni strefa Międzynarodowego Rezerwatu Biosfery „Karpaty Wschodnie”. Miejsce to łączy naturalne zasoby przyrodnicze Polski, Ukrainy i Słowacji. Sercem obszaru jest Bieszczadzki Park Narodowy, zajmujący powierzchnię blisko 300 km kw. Najbardziej wysunięty na zachód fragment Bieszczad leży między doliną Osławy i doliną Sanu.
Do zakończenia II wojny światowej na dzikich połoninach wypasało się bydło. W dolinach rzek kolejki leśne woziły drewno z bieszczadzkich lasów.
Po wojnie praktycznie całe Bieszczady zostały wyludnione. Miejscową ludność przesiedlono na teren obecnej Ukrainy lub na tereny tzw. ziem odzyskanych. Po ponad pół wieku ślady ludzkiej działalności w wielu miejscach są jeszcze widoczne. Jednak przyroda zostawiona sama sobie szybko zabliźniła większość ran. Wzięła obszar Bieszczad pod swe panowanie.
Od lat 60-tych XX wieku w Bieszczady znów wracają ludzie. Ale przyroda wyraźnie króluje: można tu spotkać niedźwiedzia, wilki a nawet rysie. Bezludny, tajemniczy region pozwala na prawdziwy reset. I oby tak już zostało na zawsze.
Materiał powstał przy współpracy z Hotelem Arłamów.