Jakub Rusak, Well.pl: DAO to ostatnio kolejny modny termin w świecie nowoczesnych technologii opartych na blockchainie. O co w tym chodzi? 

Reklama

Radek Ordyniec, CSO w Mosaico: Najprościej rzecz ujmując DAO jest sposobem usystematyzowania relacji pomiędzy inwestorami a przedsiębiorcą, który w tym przypadku jest emitentem cyfrowych tokenów np. w formie standardowych erc20. W obrębie struktury DAO wszyscy udziałowcy stają się sobie równorzędni.  

Nie brzmi to jak najprostsze ujęcie tego tematu. 

Przekładając to na język tradycyjnego świata biznesowego, można powiedzieć, że DAO to blockchainowe przedłużenie spółki akcyjnej, bo ideowo chodzi o to samo. 

Czyli o co?

O demokratyzację, która wpisana jest w DNA blockchainu, oraz o decentralizację procesów biznesowych. Z mojego punktu widzenia DAO jest kontynuacją tego, co dzieje się już od 1989 r., tylko w wydaniu cyfrowym. Chodzi o to, by oddać decyzyjność uczestnikom danej społeczności.

Stworzenie społeczności wymaga jakiegoś punktu centralnego, idei, produktu, wokół którego ta społeczność może się zorganizować. Co może być takim punktem centralnym w przypadku DAO?

Posłużę się tu konkretnym przykładem. Niedługo na platformie Mosaico będzie miał premierę projekt DeFood, który w założeniach będzie zdecentralizowaną giełdą do kontraktacji płodów rolnych.

Obecnie rolnicy są duszeni przez wielkie sieci handlowe, które narzucają im różne maksymalne ceny i terminy, przez co rolnik, który chciałby postawić na jakość swojego produktu, nie może tego zrobić, ponieważ jest zależny od skupów i zmuszony koncentrować się na obniżaniu cen. DeFood ma jednak stworzyć taki system, w którym rolnik będzie mógł łatwo i intuicyjnie utworzyć samodzielnie kontrakt właśnie pod postacią cyfrowego tokenu NFT.

Zakładam, że w tym przypadku token będzie musiał mieć realny odnośnik w formie jakiegoś produktu rolnego?

Tak, token może reprezentować np. 1 kilogram marchewek, które dodatkowo posiadają certyfikat poświadczający to, że pochodzą z ekologicznej uprawy oraz informacje o konkretnej dacie ich posiania i zbioru. 

Jakie korzyści płyną z zastosowania tej technologii w tym konkretnym przypadku?

Dzięki zastosowaniu tokenów rolnik może z góry określić budżet na cały rok, a odbiorca dostaje gwarancję stabilności ceny i tego, że nie wzrośnie ona nawet w wyniku zawirowań geopolitycznych i spadku dostępności np. nawozów, co obecnie ma miejsce w przypadku wojny w Ukrainie

Czy to oznacza, że w ten sposób można stokenizować w zasadzie dowolny produkt? 

W zasadzie tak, choć realnie nie wszystko jest sens tokenizować. Należy pamiętać, że obowiązują nas reguły związane z crowdfundingiem, a nie na każdy projekt można łatwo zebrać pieniądze.

Twórca obrazków ze znudzonymi szympansami nie miał z tym problemu, a nie wydaje się to użytecznym projektem.

Zgadzam się, że to jest w pewnym sensie bańka, ale tokeny NFT mają całe mnóstwo innych zastosowań, które są dużo ciekawsze niż obrazki ze znudzonymi małpami. One odciągają tylko uwagę od prawdziwych możliwości tej technologii.

Na przykład jakich?  

Inny ciekawy temat w kontekście naszego emitenta to zastosowanie NFT przy uprawach lasów tlenowych. Dzięki takim farmom przedsiębiorca może bilansować swoją emisję dwutlenku węgla pod postacią zielonego kontraktu przeniesionego na blockchain. To są akurat zastosowania tokenów NFT, ale mówiąc szerzej o tokenach,  bardzo lubię opowiadać o tym, że udało nam się stokenizować pszczoły, a konkretnie odnawialne moce produkcyjne jednej pszczoły. 

Dobrze, że o tym mówisz. Czy przypadkiem technologia blockchain nie wymaga olbrzymich nakładów energii, która rzadko kiedy pochodzi z ekologicznych źródeł?

I tak, i nie. Faktycznie, jest to słuszna uwaga, jeśli chodzi o zużycie energii potrzebnej do kopania nowych Bitcoinów. Choć np. Ethereum pracuje już nad tzw. Ethereum 2.0, w którym transakcje będą zawierane nie przy pomocy mocy obliczeniowej, a stawki.

Niemniej technologia blockchain na tym etapie jest jeszcze bardzo młoda i oczywiście ma swoje wady – jedną z nich są właśnie emisje. Zapominamy jednak, że obsługa tradycyjnych systemów bankowych również generuje ogromne ilości gazów cieplarnianych, a w porównaniu z nimi blockchain okazuje się bardziej wydajny i mniej emisyjny. 

Wróćmy w takim razie do DAO. Jakie dostrzegasz największe zagrożenia wynikające ze tego typu zdecentralizowanego modelu zarządzania? 

Zarządzanie rozproszoną i zdecentralizowaną strukturą inwestorów jest czymś bardzo trudnym. Z jednej strony osoby inwestujące swoje pieniądze powinny mieć prawo do uczestniczenia w podejmowaniu decyzji związanych z projektem, ale z drugiej strony może to paraliżować bieżące prowadzenie biznesu. Dlatego uważam, że funkcjonowanie w DAO wymaga od emitenta dużo sprawniejszej komunikacji niż w przypadku spółek akcyjnych na giełdzie, które publikują raz na jakiś czas raporty lub komunikaty. W DAO należy nawiązać bardziej przyjacielskie relacje. 

Nie obawiasz się, że potencjalni inwestorzy potraktują to jak wymyślanie koła na nowo? 

Wierzę w to, że rejestr spółek na blockchainie udowodni – zresztą już to dziś udowadnia, ale nie wszyscy jeszcze o tym wiedzą – że może być bardziej wydajny niż Krajowy Rejestr Sądowniczy i jednocześnie bardziej wiarygodny, ponieważ opiera się on na technologii, której oszukać się nie da.