Redakcja Well.pl: Jeśli planuję wybudować dom, na jakim etapie powinnam zacząć rozmowę z projektantem wnętrz?
Marta Sobieszek – Studio Projektowe S-Line: Wszystko zależy od potrzeb i możliwości klienta, a także jego świadomości. Z naszego punktu widzenia – im wcześniej tym lepiej. Nasze podejścia do klienta nie zaczyna się od pokazywania mu możliwości i najnowszych trendów tylko od wnikliwej analizy potrzeb przyszłych mieszkańców danego miejsca. Podstawowe pytanie klienta brzmi: jakie wnętrze wybrać? A nasze: w jakim chcesz żyć i kim chcesz w nim być? Skąd w Tobie potrzeba zmiany? Bo dom może być miejscem na życie rodzinne, na edukację, na budowanie relacji, na pracę, na spotkania z przyjaciółmi oraz na pokazanie swojego statusu. Dom może być samotnią albo kipieć życiem. Od klienta zależy, jak i z kim chce w nim spędzać czas.
Grzegorz Kumiszcza – Studio Projektowe S-Line: Ludzie niejednokrotnie nie mają świadomości, czego mogą oczekiwać od domu. Sypialnia – to nie tylko miejsce do spania, czy poprawy życia seksualnego. Może być też bawialnią, bo jeśli są małe dzieci, można ją zaaranżować tak, by mogły się bawić z rodzicami na dużym łóżku. W sypialni można też się uczyć lub pracować– jeśli ktoś lubi. Kuchnia to nie tylko miejsce, w którym przygotowuje się jedzenie. Może też być przestrzenią na życie towarzyskie, rodzinne gotowanie, etc. Każde pomieszczenie może mieć różne funkcje.
Inaczej też projektuje się wnętrza, jeśli właściciel ma zwierzęta. I nie chodzi tylko o klapki w drzwiach wejściowych dla zwierząt wychodzących. Można przygotować wydzieloną przestrzeń i zrobić specjalne meble dla zwierząt. Ostatnio mieliśmy realizację, w której w salonie była klatka, a raczej mini mieszkanie dla szynszyla. W innej realizacji drapak i małpi gaj dla kota. Zwierzęta są dziś traktowane jak członkowie rodziny i projektując dom uwzględnia się też ich potrzeby i tryb życia.
MS: Polacy są bardzo aspirujący. Ich oczekiwania wobec domu, jego funkcji, sposobu życia mocno się zmieniły w ciągu ostatnich lat. Podczas wielu rozmów z klientami słyszeliśmy od nich potrzebę stworzenia przestrzeni, która będzie im odpowiadała. Wystarczyło tylko bardziej wgłębić się w ich oczekiwania. Trochę według zasady: pokaż nam jak żyjesz a my ci pokażemy jak mógłbyś żyć lepiej.

Polecamy
Jak przygotować się do takiego spotkania? Jakie pytania zadać? A jakie najczęściej słyszycie?
GK: Są pytania ogólne i szczegółowe. Pytanie o kolor naprawdę nie jest najważniejsze. Podstawowe brzmi: „Jak Pan, Pani chce funkcjonować w swoim domu i jakiego siebie w nim realizować ”? Potem pojawia się wiele pytań pomocniczych, które zadajemy. Chociażby takie: „Kto dokładnie będzie mieszkał w tym domu i jak można realizować jego potrzeby?” Bo inaczej przygotowuje się dom, gdy jest w nim niemowlę, a inaczej gdy nastolatek. Inaczej aranżujemy przestrzeń, jeśli lubimy spędzać czas przy dużym stole, jedząc wspólne posiłki czy rozmawiając, a inaczej jeśli życie rodzinne koncentruje się na sofie w salonie. Jeśli wiemy, że nasze dziecko lubi odrabiać lekcje siedząc przy rodzinnym stole, podczas gdy mama krząta się po kuchni – nie można aranżować jadalni w oddzielnej przestrzeni.
MS: Pytamy też na przykład o tzw. social life. Jeśli uwielbiamy organizować imprezy, często nocują u nas goście – warto uwzględnić pokój gościnny. Jeśli jednak ktoś będzie nocował w naszym domu raz czy dwa razy w roku – takie pomieszczenie będzie stało przez większość czasu puste. Niepotrzebnie. Bo skoro lubimy filmy można w takim pokoju zaaranżować salkę kinową, jeśli lubimy bilard – salkę bilardową, albo miejsce do ćwiczeń.
GK: I tak to właśnie wygląda - rozmawiamy od ogółu do szczegółu. Dopiero, gdy poznamy mieszkańców przestrzeni, którą mamy zaprojektować - siadamy do pracy. Spotkania odbywają się u nas w biurze, ale ponieważ mamy klientów z całej Polski, a nawet z zagranicy – również online. Zadajemy pytania z naszego kwestionariusza i zaczyna się dyskusja, która potrafi na tym pierwszym etapie trwać dobre parę godzin.
Oczywiście wcześniej robimy prezentację, kim jesteśmy, jak wygląda nasza praca na poszczególnych etapach, jakie mamy doświadczenie - podajemy przykłady konkretnych realizacji.

Polecamy
Jak wygląda, a jak powinno wyglądać spotkanie z Wami ?
MS: Tak naprawdę wszystko zależy od wielkości wnętrza – inaczej wygląda, kiedy klient chce projekt na 3-pokojowe mieszkanie, a inaczej kiedy rozmawiamy o 700-metrowym domu. Zazwyczaj odbywa się to tak, że „wchodzimy” do każdego z pomieszczeń i analizujemy, kto i jak będzie tam funkcjonował. Dopiero wtedy możemy zacząć projektować całość i poszczególne wnętrza. Kiedy jest rodzina z dziećmi, sugerujemy rodzicom, żeby porozmawiali ze swoimi pociechami o ich potrzebach, zainteresowaniach, pasjach, żeby one też czuły się „u siebie”. Bo dzieci zazwyczaj nie mają problemów z wyrażaniem siebie, tylko rodzice rzadko pytają, w jakim pokoju chciałyby mieszkać.
Definiujecie się na rynku projektantów ideą świadomych wnętrz – na czym to polega?
MS: Najprościej mówiąc, świadome wnętrze to takie, w których człowiek może być prawdziwym sobą. Nie takim, jakim jest w pracy, czy na zewnątrz. Tu mocno opieramy się i korzystamy z psychologii. Każdy z nas na zewnątrz przybiera maski, wracając do domu warto jednak się zastanowić, kim chce się w nim być. I stworzyć przestrzeń dla siebie a nie dla innych, nie na pokaz. Jeśli to ma być dom dla rodziny, wtedy stawiaj dom dla rodziny. Nie myśl o tym, „co inni powiedzą”. Ostatnio mieliśmy fantastyczną realizację. Klient, który jest ojcem kilkorga dzieci, mających niespożytą energię zamówił dla nich w ogrodzie imitację plaży z dostępem do wody. Sprowadziliśmy piasek, przy plaży postawiliśmy nawet palmy. Klient naprawdę nie zwracał uwagi na to, co pomyślą inni, bo dla niego było ważne, żeby w tym domu szczęśliwa była jego rodzina. On spełnił marzenie swoich dzieci.
GK: Tu określenie „wnętrze” ma podwójne znaczenie. Dosłowne – bo dotyczy przestrzeni, w której klient żyje poza pracą, jak i wnętrza duchowego, tego kim się czuje, kim jest dla siebie i najbliższych. W świadomych wnętrzach chodzi też o to, by w stu procentach nie opierać się na standardach. Bo jeśli ktoś nie gotuje, nie lubi tego, jada głównie na mieście, to po co mu w domu duża kuchnia? Oczywiście, o ile nie traktuje swojego lokum jako inwestycji. Kiedy klient kupuje gotowy projekt, dzieje się to przez pryzmat – podoba mi się lub nie. Dopiero potem wychodzą braki. W gotowym projekcie np. nie ma garderoby, ale jest pokój gościnny – w którym nikogo się nie gości. W projekcie dopasowanym do potrzeb klienta unika się takich wpadek.

Co jest ważne w relacji miedzy twórcami świadomych wnętrz a klientami?
MS: Słuchanie, zrozumienie, szczerość, otwartość, umiejętność autoanalizy. Chcemy zbudować taką relację, żeby klient nam zaufał. Ale oczywiście to wymaga rozmów o nim, jego potrzebach i oczekiwaniach. To jak z wizytą u fryzjera. Kiedy idziesz do niego i dokładnie mówisz, jaki chcesz kolor, fryzurę, etc., to zamykasz oczy i czekasz na efekt końcowy. W końcu oddajesz się w ręce fachowca.
GK: Projektant, zaraz po lekarzu i psychologu to kolejna osoba, która jest tak blisko klienta. To jest wręcz intymna relacja. Czasem przyjaciele nie wiedzą o kimś tyle, co my. Bywa, że wchodzimy mocno w związek dwojga ludzi. Przychodzi do nas para, chcą mieć jadalnię ale oboje mają całkowicie inne wizje – co wtedy? Rozmawiamy, dyskutujemy obie opcje, analizujemy je, tak prowadzimy rozmowę by doprowadzić do jednego konceptu i do tego, by oboje się z niego cieszyli. Często pary mają podobne potrzeby, tylko nie potrafią tego zakomunikować. My pomagamy im znaleźć wspólny język.
Czasem możecie się poczuć niemal jak terapeuci par?
GK: To akurat prawda. Budowa domu czy generalny remont mieszkania to idealny test dla związku. Wyciąga z relacji sedno. Dom może ludzi pogodzić, ale może i poróżnić. Bywa, że kończy się to rozwodem, bo napiętrzają się skumulowane konflikty, które nie mają nic wspólnego z samą aranżacją. Bo ludzie często się nie znają, rywalizują ze sobą, walczą. My w to nie wchodzimy, tylko uspakajamy i zadajemy pytanie: „Po co budujecie ten dom?”
MS: My nie możemy iść dalej jeśli oni się nie dogadają. Bazą jest szukanie kompromisu. Dogadanie tak, żeby cała rodzina czuła się szczęśliwa w nowym domu. W innym przypadku konflikt narasta i na tej bazie nie może powstać świadome wnętrze
Jakie projekty są dla Was wyzwaniem, jakie sprawiają Wam frajdę?
GK: Fun pojawia się wtedy, kiedy klienci są otwarci, współpracują, rozmawiają z nami. Najbardziej lubimy wnętrza, z których klienci mają radość, że nas wybrali i nas polecają. Bo tak naprawdę tu nie chodzi o nas, tylko o ludzi, którzy nam zaufali.
Czy świadome wnętrza dotyczą tylko przestrzeni do życia, czy również przestrzeni biurowej? A co kiedy budujemy hotel? Albo szkołę czy stację benzynową? Czy tu również sprawdzi się koncept świadomych wnętrz?
GK: Oczywiście. Przecież inwestor też musi sobie odpowiedzieć na pytanie, jak chce prowadzić biznes i jakich ludzi tam przyjmować, czyli: kim jest mój klient i wtedy buduje albo hotel sportowy, albo spa, albo rodzinny. Tu też wszystko wywodzi się od analizy potrzeb oraz segmentacji potencjalnego klienta.

Polecamy
Jesteście nie tylko projektantami, ale też przedsiębiorcami. Jak prowadzicie swój biznes?
MS: Cały czas się uczymy i szkolimy. Również za granicą. Mamy wypracowaną pozycję z wieloma światowymi firmami, które chcą z nami współpracować. Ostatnio na indywidualne zaproszenie spędziliśmy, wraz z naszym zespołem projektowym kilka dni w hiszpańskiej Porcelanosie. To, co robimy to nie jest biznes garażowy tylko konkretne przedsiębiorstwo na polskim - i nie tylko - rynku. Korzyść z takich relacji biznesowych jest też korzyścią dla naszych klientów.
Czy moglibyście powiedzieć coś o wnętrzach, w których Wy sami mieszkacie?
MS: Nasz dom jest dopasowany do naszych wnętrz, nowoczesny i przytulny. Ma wygodną sofę w salonie, jadalnię, gdzie wspólnie spożywamy posiłki. Sypialnię, która jest naszym azylem i wyciszeniem. Mieszkamy w nim od 8 lat. Początkowo zmienialiśmy to wnętrze co dwa miesiące, chcieliśmy mieć wszystko w najnowszych trendach modne, światowe. Kiedy powstała koncepcja świadomych wnętrz i przearanżowaliśmy je zgodnie z naszymi potrzebami i naszym stylem życia - od tego czasu nam się tu po prostu dobrze mieszka. Wychodzimy z założenia, że nie zawsze niemodną już lampę trzeba wymieniać na nową – lepiej pogadać.
GK: Wiemy jednak, że z czasem będziemy musieli pomyśleć o zmianie ze względu na to, że nasze dzieci dorastają i zmieniają się ich potrzeby. Pokoje naszych synów mają przesuwne drzwi po to, by chłopcy mieli poczucie bezpieczeństwa i bliskości. Za chwilę jednak oni będą nastolatkami potrzebującymi intymności, więc tak czy siak czeka nas remont.
Marta Sobieszek i Grzegorz Kumiszcza - Studio Projektowe S-Line / Photo: archiwum prywatne
Jak psychologia pomaga Wam w relacji z klientem?
MS: W naszej ocenie to 70 a nawet 80 proc. sukcesu. Wiedza to podstawa. Psychologia uczy nas rozpoznawania potrzeb klienta, bo nie oszukujmy się, ludzie nie zawsze są w stanie je wyartykułować czy nazwać. Nasza praca bazuje na relacjach, na umiejętnym dogadywaniu się z klientem, a nawet z dwojgiem klientów i więcej, którzy nierzadko mają odmienne wizje.
GK: Wiedza z zakresu psychologii i zarządzania pomaga też nam jako przedsiębiorcom. W momencie kryzysu, jaki teraz panuje na świecie ludzie są mocno przestraszeni, nie robią żadnych ruchów, bo myślą, że „nicnierobienie” ich zabezpieczy. My natomiast zachęcamy do budowania i remontowania. Hiperinflacja za rok będzie na poziomie 40 proc., więc jeśli posiadamy środki, nie trzymajmy ich – inwestujmy. Inaczej stracimy.
Mamy wiedzę, którą sami sprawdzamy na sobie. Kiedy dwa lata temu zaczęła się pandemia, zaczęliśmy mieć problemy z dostawcami materiałów, część zakładów padła, inni maksymalnie podrożyli ceny. A my mieliśmy mnóstwo zleceń. Ich realizacja była pod znakiem zapytania. Co zrobiliśmy? Zainwestowaliśmy we własną stolarnię. Daliśmy pracę innym ludziom, uzyskaliśmy niezależność, wpływ na design i wykonanie oraz konkurencyjne ceny.
Ludzie dzielą się na takich, którzy co rok, czy dwa lata, coś zmieniają, a także na takich, którzy najlepiej czują się w przestrzeni znajomej i poza malowaniem ścian nie chcą nic zmieniać. Gdybyście mieli się zastanowić i stworzyć profile takich klientów, to jak byście ich określili?
MS: Grup jest tyle, ile osobowości. Według psychologii jest 16 profili osobowościowych. My umiemy je rozpoznawać. W momencie, kiedy klient cały czas coś zmienia, pojawia się pytanie – dlaczego on chce tej zmiany? Czy nie lubi rutyny? Czy jest zmęczony? Co chce światu powiedzieć? Projektowanie może mieć dla klienta też znaczenie terapeutyczne. Może się o sobie dowiedzieć wielu rzeczy, może też poznać lepiej swojego partnera i bliskich.
Realizujecie projekty nie tylko w Polsce, ale też zagranicą. Czy klienci się w jakiś sposób różnią?
MS: Klienci zagraniczni mają do nas większe zaufanie, są bardziej świadomi. W przeciwieństwie do Polaków nie są takimi perfekcjonistami – jakość, wykończenie ma mniejsze znaczenie, bardziej liczy się funkcjonalność.
W Polsce mamy najwyższy standard wykończenia. Klient z zagranicy wszystko, nawet najdrobniejszą pracę typu wykończenie fugi czy zaklejenie szczeliny przy suficie – zleca na zewnątrz. Wychodzi z założenia, że lepiej zatrudnić fachowca, bo woli ten czas spędzić z rodziną. Rodzimy klient wszystko najchętniej zrobiłby sam, wychodząc z założenia, że zrobi to najlepiej. Polacy są skupieni na szczegółach, boją się, nie ufają. Uważają, że - z założenia - każdy chce ich naciągnąć, zarobić ich kosztem.
GK: My dajemy klientowi możliwość sprawdzenia cen konkurencji, bo wiemy, że do nas wróci. I tak się dzieje. Znamy swoją wartość i możliwości, bo dbając o świadome wnętrze nie zapominamy, że w świecie powinna panować równowaga między światem duchowym a materialnym. Wtedy panuje harmonia, a klient jest w pełni zadowolony.