Sebastian Moń – wuefista z Dąbrowy Górniczej, który maluje jak Beksiński

Postapokaliptyczne krajobrazy pełne osobliwych maszyn, budynków i niepokojących, człekopodobnych postaci żywcem wyjętych z prozy H.P. Lovecrafta, a do tego wszechobecny mrok, rozkład i melancholia. Wbrew pozorom nie jest to skrócony opis twórczości Zdzisława Beksińskiego, a Sebastiana Monia, wuefisty z Dąbrowy Górniczej, którego prace po cichu robią coraz większą furorę w świecie sztuki.

Reklama

Sam Moń ma świadomość, że jego obrazy mogą kojarzyć się z dziełami polskiego mistrza surrealizmu, ale on sam woli określać je mianem „melancholijnego industrializmu”. Inspiracje, o czym pisze na swojej stronie, czerpie w głównej mierze ze „stalowych arterii miast, betonowych bloków czy starych fabryk, które są bardzo charakterystyczne dla jego miejsca zamieszkania”. Często sięga też po postapokaliptyczną literaturę w rodzaju serii „S.T.A.L.K.E.R”, „Metro 2033” czy właśnie prozy Lovecrafta, a także własnych snów.

Jego dzieła robią niezwykłe wrażenie, co zresztą coraz wyraźniej dostrzegają także polskie domy aukcyjne na czele z Agra Artem, Sopockim Domem Aukcyjnym czy warszawską DESĄ Unicum. W zeszłym roku w ofercie tej ostatniej pojawiły dwa obrazy Monia – „W śnialni” oraz „W śnialni II” – których wyceny sięgały nawet 30 tys. zł. Podobne kwoty jego prace osiągają też w internetowym domu aukcyjny One Bid, gdzie najdroższa wyceniana jest na ponad 36 tys. zł.

Moń zorganizował też sześć wystaw indywidualnych (ostatnia odbyła się we wrocławskim Klubie Pod Kolumnami w 2020 r.), a jego prace pojawiały się także na łącznie trzynastu wystawach zbiorowych, w tym na plenerowej ekspozycji „Sztuka Wyobraźni” w warszawskim Centrum Praskim Koneser we wrześniu 2022 r. Twórczość Monia znalazła się też w albumie „Malarstwo polskie 2019", jednak mimo to trudno powiedzieć, by był szeroko rozpoznawalnym artystą.

– Nie zwykłem chwalić się swoim dorobkiem artystycznym i raczej unikam rozmów na ten temat, jeśli nie jestem o to pytany – mówił w rozmowie wyborczą.pl

Promocją jego twórczości zajmuje się głównie jego żona, która z zawodu jest historyczką sztuki. To ona zresztą odkryła talent męża i przekonała go do poważniejszego zajęcia się sztuką. Sam Moń wciąż jednak traktuje malarstwo jako poboczne zajęcie. Na co dzień uczy bowiem wychowania fizycznego w Katolickiej Szkole Podstawowej i Katolickim Liceum Ogólnokształcącym w Dąbrowie Górniczej. Regularnie biega też w maratonach i ultramaratonach.

– Od najmłodszych lat jestem sportowcem i przekazując wiedzę z tego zakresu, czuję się o wiele pewniej, niż gdybym miał uczyć malarstwa – przekonuje.

Nam nie pozostaje nic innego jak docenić jego niezwykły talent i wyrazić nadzieję, że w przyszłości zdecyduje się jeszcze bardziej poświęcić sztuce.

 

Spodobał Ci się Well.pl? Zapraszamy na nasze konto na Instagramie: