Afera we francuskim świecie sztuki. Czy Miriam Cahn promuje pedofilię?
Kontrowersyjny i wyrazisty komentarz do bieżącej sytuacji w Ukrainie czy promocja pedofilii? Takie pytanie zadaje sobie cała francuska opinia publiczna po prezentacji obrazu „fuck abstraction!” na indywidualnej wystawie szwajcarskiej artystki Miriam Cahn w paryskim Palais de Tokyo.
Praca przedstawia muskularną sylwetkę nagiego mężczyzny, zmuszającego do seksu oralnego klęczącą przed nim drobną postać ze skrępowanymi z tyłu rękami, która na pierwszy rzut oka przypomina dziecko. Wolną ręką mężczyzna trzyma z kolei głowę innej postaci.
Zgodnie z oświadczeniem samej artystki oraz notką umieszczoną przy obrazie w galerii jest to komentarz do licznych przypadków łamania praw człowieka, których dopuszczają się Rosjanie w Ukrainie. W szczególności chodzi o odnalezione masowe groby w Buczy oraz przypadki gwałtów na ukraińskich kobietach i dzieciach, które miały być inspiracją dla pracy Cahn.
– Osoba, której ręce są związane, zostaje zgwałcona, a następnie zostaje zabita i wyrzucona na ulicę. Pokazywanie aktów przemocy w trakcie wojen nie ma na celu szokować, ale potępiać – przekonywała artystka w oświadczeniu prasowym.
– To nie są dzieci. Ten obraz dotyczy tego, jak seksualność jest wykorzystywana jako broń na wojnie, jako zbrodnia przeciwko ludzkości. Kontrast między tymi dwoma ciałami pokazuje siłę napastnika oraz opresję, której poddawana jest słabsza ofiara – dodała.
Polecamy
Polecamy
Sąd wydał wyrok w sprawie pracy Miriam Cahn
Jednak we Francji mało kto interpretuje obraz w ten sposób. Znacznie częściej pojawiają się natomiast zarzuty o promocję pedofilii zarówno ze strony samej Cahn, jak i galerii Palais de Tokyo. Żądania o usunięcie pracy wystosowało też sześć organizacji chroniących praw dzieci, a także politycy i polityczki – zwłaszcza prawicy m.in. Caroline Parmentier, jedna z największych zwolenniczek Marine Le Pen.
Ostatecznie żądania te trafiły przed oblicze francuskiego sądu w poniedziałek 27 marca. Nieco ponad 24 godziny później sędzia Sylvie Vidal rozstrzygnęła sprawę na korzyść Palais de Tokyo i Miriam Cahn. W uzasadnieniu werdyktu Vidal napisała:
– Dzieło to nie może być interpretowane poza kontekstem i w oderwaniu od całej twórczości Miriam Cahn, której głównym celem jest potępianie tragedii wojny, o czym widzowie informowani są w dokumencie dostępnym publicznie w galerii. Obraz nie jest dziecięcą pornografią. Chodzi tu o fundamentalne prawo wolności wyrazu i ekspresji – napisała sędzia.
Vidal stwierdziła ponadto, że galeria Palais de Tokyo zrobiła wystarczająco dużo, aby przygotować widzów na szokującą sztukę Cahn, dostarczając im odpowiednie materiały informacyjne.
I rzeczywiście, cała twórczość Marine Cahn obliczona jest na szokowanie i wywoływanie skrajnego dyskomfortu u widzów. Artystka regularnie prezentuje gwałt jako formę feministycznej krytyki patriarchatu; wcześniej jej sztuka w sposób brutalnie obrazowy komentowała też wojny m.in. w Bośni i Hercegowinie i Zatoce Perskiej. Cahn skupia się jednak zawsze na ofiarach, których konflikty światowe dotykają najbardziej.
W tym kontekście sama galeria Palais de Tokyo zachęca odwiedzających do kontemplacji tragedii wojny w Ukrainie oraz okazywania empatii jej ofiarom.