Netflix już po raz kolejny wykreował nowy popkulturowy fenomen i po raz kolejny dokonał tego nieco przypadkowo. Tak było m.in. z Domem z papieru, który na platformie pojawił się niepostrzeżenie i w kilka tygodni wykręcił wielomilionowe wyniki oglądalności, i dokładnie to samo dzieje się teraz z południowokoreańskim serialem Squid Game. Kampania promocyjna produkcji jak na standardy Netfliksa była niemal żadna – serial nagle pojawił się na platformie 17 września i w dwa dni podbił watchlisty użytkowników w ponad 90 krajach.

Reklama

Nie da się ukryć, że częściowo za sukcesem produkcji stoi stale rosnąca popularność nieanglojęzycznych filmów i seriali, zwłaszcza jeśli te wywodzą się z Korei Południowej. Szlaki dla Squid Game przetarł choćby fenomenalny Parasite, który w 2020 roku otrzymał sześć Oscarów, w tym dla najlepszego filmu i najlepszego filmu nieanglojęzycznego.

Obie te produkcje mają zresztą ze sobą wiele wspólnego. Zarówno Parasite, jak i Squid Game pokazują, do czego prowadzą zbyt duże nierówności społeczne i jak daleko ludzie są w stanie się posunąć, by choć trochę poprawić swój codzienny byt. O ile jednak Parasite jest wielogatunkową satyrą społeczną, o tyle serial w reżyserii Hwang Dong-hyuka konsekwentnie operuje poetyką brutalności i przemocy.

Squid Game - o czym jest nowy serial Netfliksa

Głównym bohaterem Squid Game jest Seong Gi-hun, nałogowy hazardzista, który wszystkie swoje pieniądze traci na wyścigach konnych. On już dawno przegrał walkę z życiem i poza córką i starą schorowaną matką nie ma nic do stracenia. Jednak już na samym początku okazuje się, że może być gorzej. Gdy spirala długów w osobie brutalnego lichwiarza zaciska mu się na szyi, Seong jest zmuszony podpisać umowę, na mocy której zrzeka się prawa do swojego ciała, jeśli nie odda wszystkich długów. A to dopiero początek.

Okazuje się bowiem, że ludzi strawionych przez nierówny system społeczny jest w Korei znacznie więcej i wszyscy oni w akcie desperacji decydują się przyjąć zaproszenie do tajemniczej rozgrywki, której stawką jest nieznana z początku ogromna suma pieniędzy. Brzmi jak okazja życia? Tylko pozornie. Gracze muszą wziąć udział w sześciu zmodyfikowanych zabawach z dzieciństwa z tą różnicą, że przegrana oznacza śmierć. I dopiero śmierć innych graczy oznacza zwiększenie puli nagród aż do ostatecznej kwoty wynoszącej 45,6 miliarda południowokoreańskich wonów (ok. 150 mln złotych). Grozy i groteski dodają niemożliwe do rozwiązania dylematy moralne oraz brutalne morderstwa przedstawione na tle landrynkowych pomieszczeń dokonywane pod kuratelą armii strażników w różowych kombinezonach.

Squid Game - czy warto obejrzeć serial

Operowanie absurdem i kontrastami oraz psychologiczna wiwisekcja postępowania bohaterów to zdecydowanie najmocniejsze strony Squid Game. Dopóki fabuła każe widzowi stawiać się w roli uczestników gry i prowokuje go do moralnej oceny ich działań oraz ich samych, dopóty serial wgniata w fotel. Na pochwałę zasługuje również sam pomysł, który bawi się motywami fabularnymi znanymi z japońskiej mangi czy filmów takich jak Igrzyska śmierci. Produkcja wypada jednak znacznie gorzej, gdy zaczyna rozwijać poboczne wątki oraz stara się sensownie wyjaśnić, skąd i dlaczego wzięła się główna intryga. Tutaj twórcy często operują utartymi schematami i albo tłumaczą coś nazbyt łopatologicznie, albo nie tłumaczą tego wcale.

Mimo to jednak serial zdecydowanie warto obejrzeć. Choćby dla samej refleksji nad tym, do czego może doprowadzić społeczeństwo, w którym stan konta jest jedyną miarą wartości człowieka.