Francuzi oburzeni serialem „Emily w Paryżu 2” 

Na tę premierę wielu fanów Emily w Paryżu czekało z zapartym tchem. Drugi sezon hitu Netflixa był jedną z najgłośniejszych produkcji ostatnich miesięcy. Zagorzali fani czekali na kolejne przygody zabawnej Amerykanki, która przeniosła się do Paryża.

Reklama

I tak 22 grudnia 2021 wybiła godzina zero – drugi sezon „Emily w Paryżu” trafia na Netflixa. Ale czy tym razem twórcom udało się uniknąć powielania stereotypów dotyczących Francuzów? Zdaniem rodowitych mieszkańców Francji sytuacja zupełnie wymknęła się spod kontroli. Co uraziło ich najbardziej? Pojawienie się „la dame pipi”, krzyczenie „garçon” na kelnerów czy palenie w wewnątrz budynku – to tylko początek zarzutów, które ponownie dotknęły scenarzystów serialu.

Które sceny – zdaniem Francuzów - były najbardziej rażące?

1. Życie na napiwkach, czyli epizod z „la dame pipi”

W pierwszym odcinku „Emily w Paryżu” Mindy, przyjaciółka głównej bohaterki, dostaje pracę w klubie drag queen. Jednak ze względu na swoje pochodzenie i brak odpowiednich dokumentów nie może wystąpić na scenie. W ramach rekompensaty właściciele lokalu proponują jej pracę w ramach „la dame pipi”, czyli kobiety, która sprząta toalety publiczne, a następnie zbiera napiwki przy wejściu do nich.

Cóż, biorąc pod uwagę luksus, do którego przyzwyczajona jest Mindy, posada mogła być dla niej szokiem, zwłaszcza że jej wypłatą będą napiwki i… tylko napiwki. Okazuje się jednak, że w rzeczywistości „la dame pipi” otrzymuje regularne wynagrodzenie, a pieniądze, które pozostawią jej klienci lokalu to tylko dodatek. Sama profesja zaś wcale nie jest tak popularnym sposobem na zarobek, jak przedstawiają to twórcy.

2. Wołanie do kelnera „garçon” jest passe

Drugi zarzut wobec scenarzystów „Emily w Paryżu” także dotyczy sytuacji z pierwszego odcinka. Mowa tu o scenie, w której Sylvie – szefowa Emily – nieustannie wykrzykuje do kelnera „garcon”, aby ten podał jej popielniczkę.

Zdaniem Francuzów w dzisiejszych czasach taka sytuacja byłaby niedopuszczalna. I choć w latach 90. rzeczywiście tego typu incydenty miały miejsce, teraz mogłyby być dla kelnerów mocno rażące, a tak elegancka i obeznana w paryskim stylu życia kobieta, jak Sylvie z pewnością byłaby tego świadoma.

 

3. Nielegalna praca w weekendy

W serialu kilkukrotnie przewija się wątek dotyczący pracy w weekendy. Rodowici Francuzi są oburzeni, gdy Emily zawraca im głowę pracą, podczas gdy ci mają wolne. I choć rzeczywiście istnieje prawo, które stanowi, że Francuzi nie mogą pracować więcej niż sześć dni w tygodniu, 24-godzinna przerwa zwykle trwa w niedzielę, a zajmowanie się obowiązkami w sobotę nie ma nic wspólnego z nielegalnością.

4. Czy tylko Francuzki nie potrafią wybaczyć zdrady?

Romans Emily i Gabriela – choć sam w sobie bardzo skomplikowany – dotknął także Camille. Gdy Francuzka dowiedziała się o wspólnej nocy najlepszej przyjaciółki i byłego chłopaka, potraktowała to jako największą zdradę. Czy można się temu dziwić? Pewnie nie. A jednak w jednym z odcinków Mindy mówi Emily o tym, że każda inna kobieta wybaczyłaby jej tę sytuację. Każda – z wyjątkiem Francuzek. Czy aby na pewno tylko Francuzka miałaby z tym problem?

5. Ukrainka-złodziejka, czyli nowa postać w „Emily w Paryżu 2”

Podczas jednej z lekcji francuskiego Emily poznaje Petrę, ukraińską miłośniczkę mody. Poznajemy ją pobieżnie – właściwie do dziś trudno powiedzieć kim była i jakie miała zamiary wobec głównej bohaterki serialu. Jedno jest jednak pewne – była złodziejką.

Ukrainka nakłania Emily do kradzieży ubrań z luksusowego sklepu, więc ta przywołuje ją do porządku. Nie stawia to mieszkańców Ukrainy w najlepszym świetle - i tak rodzi się kolejna walka ze stereotypami.

6. Palenie papierosów wewnątrz francuskiego budynku

W kilku scenach widzimy, jak Sylvie pali papierosa w biurze Savoir. Czasami nawet robi to tylko ze względu na złośliwość wobec Emily. Francuzi nie zaprzeczają, że Francuzi wciąż palą dużo papierosów, ale nie robią tego wewnątrz budynku – a nawet jest to nielegalne.

Co ciekawe, okazuje się, że zakaz palenia w pomieszczeniach wszedł w życie we Francji w 2007 roku, czyli o rok wcześniej niż w USA.

 

7. Francuzi nie mają problemu z niewiernością

Kolejna sytuacja także dotyczy szefowej Emily – Sylvie. Tym razem jednak chodzi o niewierność. W pierwszym sezonie dowiadujemy się o jej nieszczęśliwym romansie z Antoine Lambertem, ale drugi sezon przygotował nas na kolejny szok – Sylvie od kilku dobrych lat ma męża. Nie przeszkadza jej to jednak w zaplątaniu się w kolejne miłosne przygody z młodym Holendrem. A wszystko to dzieje się jakby nic się nie stało, z otwartością, bez problemu.

W rzeczywistości Francuzi nie są tak otwarci, jak otwarte są ich serialowe związki.

8. Amerykanie lekceważą Francuzów

Pod koniec sezonu w serialu ponownie pojawia się ciężarna już Madeline Wheeler, amerykańska szefowa Emily, która zdaje się nie rozumieć kulturowych niuansów Francuzów. Podchodzi do nich lekceważąco i nie szanuje ich mentalności. Stale podkreśla także, że sukces Savoir zależy wyłącznie od amerykańskiej filii firmy, nie biorąc pod uwagę zasług Sylvie. DODAJMY: To mogło zdenerwować wielu Francuzów.

 

9. Emily wciąż nie mówi po francusku

Zdaniem Francuzów Emily, która w kolejnym już sezonie wciąż nie potrafi nawet w malutkim stopniu komunikować się po francusku, jest odrobinę odklejony od rzeczywistości. Dlaczego? Ich pierwszym argumentem jest fakt, że bohaterka pracuje we francuskiej firmie, więc powinno jej zależeć na szybkiej nauce języka.

Drugim argumentem natomiast jest to, że Emily podchodzi w lekceważący sposób do francuskiej szkoły językowej, co potwierdza, że pozostaje na tym samym poziomie, podczas gdy reszta klasy przechodzi na kolejny etap.

10. Alfie i nienawiść do paryskich turystów

Jednym z niezrozumiałych wątków serialu jest  także nienawiść Alfiego do Paryża. Dlaczego miasto zakochanych jest dla niego przereklamowane? Jak tłumaczy sam bohater - w Paryżu jest zbyt wielu turystów, przez co często spotykamy się z mnóstwem "pułapek turystycznych". Obejmuje to np. zawyżone ceny w restauracjach. 

I choć  z pewnością nikt z nas nie jest tym zachwycony,  producenci nie wzięli pod uwagę jednego faktu. Alfie pochodzi z Londynu - miasta miliona turystów, które stosuje dokładnie te same sztuczki turystyczne. Dlaczego więc Paryż jest dla niego pod tym względem taki oburzający?